W ciągu ostatnich lat Anglicy masowo wykupywali domy nad Morzem Czarnym, a także na terenie całej Bułgarii. Teraz zastanawiają się nad ich sprzedażą, czytamy w bułgarskiej gazecie „Dnewen Trud”.
Zamieszanie wywołała publikacja w brytyjskim dzienniku „Independent", w której podano, że każdy kto nie sprzeda teraz swojej rezydencji jest głupcem. Tak jak dotychczas mieszkańcy Wysp masowo wykupywali domy na czarnomorskim wybrzeżu, tak teraz równie tłumnie je wyprzedają.
„Anglicy najczęściej nie płacą po prostu ostatniej raty", mówi developer z Burgas. „W ten sposób umowa jest zrywana. Oczywiście muszą wtedy zapłacić odszkodowanie, ale jest ono nieporównywalnie niższe od strat, które ponieśliby kupując dom w czasach kryzysu”.
Na razie specjaliści szacują, że wstrzymano 20-30 proc. nadmorskich budów. Trudno jednak stwierdzić ile jest ich dokładnie, ponieważ nie są liczone te budowy, na których pozostawiono infrastrukturę techniczną. Żeby uznać bowiem budowę za przerwaną, trzeba usunąć z niej wszystko, a to na pewno będzie dla developerów kłopotliwe.
„Dnewen Trud" podaje też, że tylko na samym wybrzeżu, kryzys w budownictwie pozostawił 2 tys. robotników bez pracy. Najwięcej problemów jest z obiektami na południe od Słonecznego Brzegu, gdyż te inwestycje wystartowały najpóźniej.
Ekolodzy i mieszkańcy, którzy protestowali przeciwko bezmyślnemu zamurowywaniu urokliwego wybrzeża, teraz mają powody do jeszcze większego niepokoju – nad Morzem Czarnym mogą pozostać domy widma, czyli niedokończone budowy.
mg
„Anglicy najczęściej nie płacą po prostu ostatniej raty", mówi developer z Burgas. „W ten sposób umowa jest zrywana. Oczywiście muszą wtedy zapłacić odszkodowanie, ale jest ono nieporównywalnie niższe od strat, które ponieśliby kupując dom w czasach kryzysu”.
Na razie specjaliści szacują, że wstrzymano 20-30 proc. nadmorskich budów. Trudno jednak stwierdzić ile jest ich dokładnie, ponieważ nie są liczone te budowy, na których pozostawiono infrastrukturę techniczną. Żeby uznać bowiem budowę za przerwaną, trzeba usunąć z niej wszystko, a to na pewno będzie dla developerów kłopotliwe.
„Dnewen Trud" podaje też, że tylko na samym wybrzeżu, kryzys w budownictwie pozostawił 2 tys. robotników bez pracy. Najwięcej problemów jest z obiektami na południe od Słonecznego Brzegu, gdyż te inwestycje wystartowały najpóźniej.
Ekolodzy i mieszkańcy, którzy protestowali przeciwko bezmyślnemu zamurowywaniu urokliwego wybrzeża, teraz mają powody do jeszcze większego niepokoju – nad Morzem Czarnym mogą pozostać domy widma, czyli niedokończone budowy.
mg