To metody rodem z Białorusi - mówią profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego o kontroli Państwowej Komisji Akredytacyjnej, którą zarządziła minister nauki Barbara Kudrycka na Wydziale Historycznym UJ, gdzie Paweł Zyzak obronił pracę magisterską, na kanwie której powstała kontrowersyjna biografia Lecha Wałęsy.
"Nie zdziwiłbym się, gdyby szef resortu nauki na Białorusi zagroził jakiejś uczelni kontrolą w razie opublikowania przez ich studenta pracy krytycznej o Łukaszence, ale że w Polsce do takich rzeczy może dojść, tego nie zakładałem" - mówił prof. Tomasz Gąsowski, Szef Instytutu Historii UJ prof. Stanisław Sroka na łamach wczorajszych mediów lokalnych.
Oszołomieni są także studenci, Ale nie planuje też protestów. Nie chcą też wypowiadać się pod nazwiskiem. Jeden z nich konstatuje, że nie warto się bić o niezależność uczelni, bo to działania z góry skazane na niepowodzenie. "Uczelnia jest uzależniona od dotacji rządowych" - kwituje.
To, że decyzja minister nie ma podstaw merytorycznych, mimowolnie przyznaje również Marek Rocki, szef komisji, która będzie kontrolowała UJ, i zarazem senator PO. "Od razu powiem, że prawdopodobieństwo negatywnej opinii o jakości nauczania na UJ jest żadne" - mówi Rocki, który sam był rektorem warszawskiej SGH. Uważa jednak, że pani minister odpowiada za poziom uczelni i ma prawo go oceniać.
"To było niepotrzebne. Po pierwsze dotyczy to jednego z najlepszych uniwersytetów w kraju. Po drugie ten tryb, trochę doraźny, może budzić złe skojarzenia" - mówi Andrzej Smirnow (PO), szef sejmowej komisji edukacji narodowej.
Również rzecznik praw obywatelskich prof. Janusz Kochanowski zwrócił się do minister Kudryckiej o wyjaśnienie przyczyn kontroli.
Oszołomieni są także studenci, Ale nie planuje też protestów. Nie chcą też wypowiadać się pod nazwiskiem. Jeden z nich konstatuje, że nie warto się bić o niezależność uczelni, bo to działania z góry skazane na niepowodzenie. "Uczelnia jest uzależniona od dotacji rządowych" - kwituje.
To, że decyzja minister nie ma podstaw merytorycznych, mimowolnie przyznaje również Marek Rocki, szef komisji, która będzie kontrolowała UJ, i zarazem senator PO. "Od razu powiem, że prawdopodobieństwo negatywnej opinii o jakości nauczania na UJ jest żadne" - mówi Rocki, który sam był rektorem warszawskiej SGH. Uważa jednak, że pani minister odpowiada za poziom uczelni i ma prawo go oceniać.
"To było niepotrzebne. Po pierwsze dotyczy to jednego z najlepszych uniwersytetów w kraju. Po drugie ten tryb, trochę doraźny, może budzić złe skojarzenia" - mówi Andrzej Smirnow (PO), szef sejmowej komisji edukacji narodowej.
Również rzecznik praw obywatelskich prof. Janusz Kochanowski zwrócił się do minister Kudryckiej o wyjaśnienie przyczyn kontroli.