Niemiecka delegacja na szczyt NATO żartowała, że premier i prezydent Turcji grali rolę "bliźniaków", blokując porozumienie Sojuszu w podobny sposób, jak kiedyś Lech oraz Jarosław Kaczyńscy na szczycie UE - informuje dziennik "Die Welt" w internetowym wydaniu.
"Przed odlotem z Berlina wśród członków delegacji krążył bon mot, że tym razem to Turcy będą +bliźniakami+. Uwaga odnosiła się do braci Kaczyńskich i ich blokady szczytów UE, kiedy to jeden z nich pełnił funkcję premiera, a drugi prezydenta Polski" - pisze "Welt".
"Jeden z braci był w Warszawie, a drugi negocjował w Brukseli. W przypadku NATO turecki premier (Recep Tayyip) Erdogan wyczekiwał w Ankarze jako hardliner, podczas gdy prezydent (Abdullah) Gul przyjechał na szczyt" - dodaje.
Na zakończonym w sobotę szczycie Sojuszu w Strasburgu, Kehl i Naden-Baden Turcja sprzeciwiała się nominacji premiera Danii Andersa Fogh Rasmussena na nowego sekretarza generalnego NATO. Turcję reprezentował prezydent Gul, podczas gdy w Ankarze krytycznie na temat Rasmussena wypowiadał się premier Erdogan.
Ostatecznie osiągnięto jednak porozumienie, także dzięki telefonicznym konsultacjom niektórych przywódców z Erdoganem.
Według "Welta" tę sytuację porównano ze szczytem UE w 2007 r., który poświęcony był traktatowi reformującemu Wspólnotę. Wówczas Polskę reprezentował w Brukseli prezydent Lech Kaczyński, starając się wynegocjować korzystne reguły podejmowania decyzji. W trakcie szczytu konsultowano się z przebywającym w Warszawie ówczesnym premierem Jarosławem Kaczyńskim.