- Talibowie dostają je od jesieni 2008 r. - powiedział "GW" wysokiej rangi oficer WP, który informacje o chińskich rakietach ma od polskiego wywiadu wojskowego i sojuszników w Afganistanie. - Jeszcze nie zaczęli ich używać, bo szkolą się w obsłudze, a wyszkolenie strzelców posługujących się strzałami trwa do pół roku.
Utrata przewagi powietrznej mogłaby odwrócić losy wojny, tak jak to się stało w połowie lat 80. za sprawą przenośnych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Stinger. Do 1986 r., panując na afgańskim niebie, Armia Radziecka trzymała mudżahedinów w szachu. Ale gdy Amerykanie zaczęli dostarczać Afgańczykom amerykańskie wyrzutnie, radzieckie samoloty i śmigłowce zaczęły spadać dziesiątkami. W 1989 r. wykrwawiony wojną Kreml wycofał wojska z Afganistanu.
HongYing, które wystrzeliwuje się z ramienia podobnie jak stingery, nie są tak zabójcze jak broń amerykańska - są wolniejsze i mają mniejszy zasięg. Polacy mają w Ghazni osiem śmigłowców, a MON chce wysłać do Afganistanu jeszcze dwie maszyny. Polskie i zachodnie śmigłowce wyposażone są w systemy ochronne, które mają mylić rakiety. Ale i one nie dają absolutnych gwarancji bezpieczeństwa.