Władze białoruskie nie pozwoliły aktywistom Młodego frontu na przeprowadzenie marszu pod hasłem: „Za niezależność” – poinformował portal „Radio Swoboda”.
O godzinie 18 młodzi działacze opozycyjni zebrali się w centrum Minska. Od razu zostali otoczeni przez kordon milicji, próbujący wypchnąć ich z placu Kastrycznickiego. Młodzi frontowcy usiedli na bruku i trzymali się za ręce. Milicja na oczach zgromadzonych obywateli i fotoreporterów zaczęła ich bić. „Stałam z flagą, którą mi zabrali. Później zbili mnie po rękach za to, że nie chciałam jej oddać" – powiedziała jedna z uczestniczek akcji Iryna Gubskaja.
W głosie młodych ludzi słychać było duże rozgoryczenie: „Nie było sensu siedzieć na placu. Milicja robiła wszystko, żeby ludzie nas nie zobaczyli. Pokazali, że niezależność Republiki Białoruskiej nie jest im potrzebna".
Ostatnie wydarzenia dawały cień nadziei, że na Białorusi coś drgnęło w stronę demokratyzacji państwa. Marsz „Za niepodległość", który odbył się w Minsku pokazał, że „Wschodnie Partnerstwo” nie zmieni białoruskiego reżimu z dnia na dzień.
PP
W głosie młodych ludzi słychać było duże rozgoryczenie: „Nie było sensu siedzieć na placu. Milicja robiła wszystko, żeby ludzie nas nie zobaczyli. Pokazali, że niezależność Republiki Białoruskiej nie jest im potrzebna".
Ostatnie wydarzenia dawały cień nadziei, że na Białorusi coś drgnęło w stronę demokratyzacji państwa. Marsz „Za niepodległość", który odbył się w Minsku pokazał, że „Wschodnie Partnerstwo” nie zmieni białoruskiego reżimu z dnia na dzień.
PP