"Tygodnik jeszcze raz zebrał to, co można było przeczytać wiele razy w książkach i wystarczająco często w gazetach: że francuscy burmistrze, rumuńscy i włoscy żołnierze, ukraińscy jak i łotewscy żandarmi oraz polscy chłopi brali udział w +zbrodni+, mówiąc wprost, w Holokauście" - ocenia "Welt" w swym internetowym wydaniu.
"Od kiedy w Polsce - jeszcze w czasach przed Kaczyńskimi - częścią racji stanu stało się wysyłanie do redakcji zagranicznych mediów listów protestacyjnych w przypadkach użycia nieostrożnych sformułowań ("jak polskie obozy śmierci"), podejrzane fakty tego rodzaju regularnie prowadzą do ostrych reakcji" - dodaje dziennik.
Zaznacza jednak, że w tej dyskusji pojawiły się również stonowane wypowiedzi, w tym ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego oraz byłego szefa dyplomacji Adama Rotfelda.
Już w piątek dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" informował, że rzecznik MSZ Piotr Paszkowski zapowiedział w czwartek, iż ministerstwo przygotowuje "list protestacyjny" do redakcji "Spiegla".
"Komentując artykuł minister Sikorski najpierw wymijająco wskazał na wolność prasy. Zapowiadając list protestacyjny ministerstwa do redakcji +Spiegla+ liberalny rząd Donalda Tuska kontynuuje zachowanie z czasów rządu Kaczyńskiego. Wówczas to prokuratura otworzyła postępowania przeciwko niemieckiemu dziennikarzowi, który w tekście satyrycznym porównał prezydenta Lecha Kaczyńskiego z kartoflem" - napisała "FAZ".