Do protestujących przed polską ambasadą w Sofii przeciwko decyzji sądu, który prawo do opieki nad dziećmi z polsko-bułgarskiego związku przyznał Polce, dołączyli skinheadzi, czytamy w bułgarskim dzienniku „Novinar”.
Decyzją sądu 7-letni Paweł i 10-letnia Nikola miały zostać przekazane Barbarze Wasiliew. W czasie egzekucji wyroku doszło do szamotaniny. Chłopcu udało się uciec, natomiast dziewczynka jest już w Polsce. Dzieci wg „Novinara" nie chcą mieszkać z matką.
W czasie manifestacji, na którą przyszło około 200 osób, ich ojciec Todor Wasiliew nie ukrywał wzburzenia. Zabrał ze sobą obrazki narysowane przez maluchy i pozował z nimi do zdjęć. Duża grupa manifestantów przyjechała z rodzimego miasta Wasilewa – Asenowgradu, pisze „Novinar".
Ludzie wyszli na ulice, po tym jak zobaczyli brutalne kadry, pokazujące w jaki sposób odebrano dzieci ojcu. Chcą, aby wznowiono i upubliczniono proces między Barbarą a Todorem oraz żeby Nikola natychmiast wróciła do Bułgarii. Wystosowali specjalne pismo w tej sprawie pod którym podpisało się 3000 osób, kolejne 6000 zrobiło to w Internecie.
Todor twierdzi, że jego była żona zgodziła się na wywiezienie dzieci z Polski. Powiedział, że ma na to nawet dokument, jednak jak zauważa „Novinar" nigdy nikomu go nie pokazał. Bułgar zwierza się też, że jego eksżona miała problemy z alkoholem, przez które zaniedbywała dzieci.
Sprawa nabrała też wymiaru politycznego. Todor ma poparcie partii „Naprzód". Jej członkowie żądają interwencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych w, jak to określają, „tę skandaliczną sprawę".
Skinheadzi, którzy włączyli się do manifestacji zupełnie bez związku ze sprawą, zaczęli wykrzykiwać nacjonalistyczne hasła. Jak twierdzi „Novinar" skinheadzi w ogóle nie wiedzieli, o co chodzi w całej sprawie.
mg
W czasie manifestacji, na którą przyszło około 200 osób, ich ojciec Todor Wasiliew nie ukrywał wzburzenia. Zabrał ze sobą obrazki narysowane przez maluchy i pozował z nimi do zdjęć. Duża grupa manifestantów przyjechała z rodzimego miasta Wasilewa – Asenowgradu, pisze „Novinar".
Ludzie wyszli na ulice, po tym jak zobaczyli brutalne kadry, pokazujące w jaki sposób odebrano dzieci ojcu. Chcą, aby wznowiono i upubliczniono proces między Barbarą a Todorem oraz żeby Nikola natychmiast wróciła do Bułgarii. Wystosowali specjalne pismo w tej sprawie pod którym podpisało się 3000 osób, kolejne 6000 zrobiło to w Internecie.
Todor twierdzi, że jego była żona zgodziła się na wywiezienie dzieci z Polski. Powiedział, że ma na to nawet dokument, jednak jak zauważa „Novinar" nigdy nikomu go nie pokazał. Bułgar zwierza się też, że jego eksżona miała problemy z alkoholem, przez które zaniedbywała dzieci.
Sprawa nabrała też wymiaru politycznego. Todor ma poparcie partii „Naprzód". Jej członkowie żądają interwencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych w, jak to określają, „tę skandaliczną sprawę".
Skinheadzi, którzy włączyli się do manifestacji zupełnie bez związku ze sprawą, zaczęli wykrzykiwać nacjonalistyczne hasła. Jak twierdzi „Novinar" skinheadzi w ogóle nie wiedzieli, o co chodzi w całej sprawie.
mg