Premier Włoch Silvio Berlusconi dostał "policzek" od prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, który poparł kandydaturę Jerzego Buzka na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - pisze "La Repubblica".
Według gazety oznacza to ostateczne fiasko jego zabiegów o to, by szefem PE został Mario Mauro.
Krytykując postawę Berlusconiego autor relacji podkreśla też, że żaden premier nie powinien walczyć o stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego dla swego kandydata.
"+Przyjaciel Nicolas+ definitywnie pogrzebał nadzieje włoskiego premiera na posadzenie na fotelu w Strasburgu swego kandydata Mario Mauro" - stwierdza rzymska gazeta odnotowując słowa francuskiego prezydenta, który w superlatywach wypowiedział się o byłym polskim premierze.
Według autora relacji z Brukseli "krucjata Berlusconiego, by pokazać, że Włochy bardzo liczą się w Europie, poszła patetycznie na dno".
"Inni przywódcy, także wewnątrz Europejskiej Partii Ludowej, spektakularnie go porzucili" - ocenia dziennik.
Następnie pisze, odnosząc się do Berlusconiego: "Zazwyczaj szef rządu nie występuje bezpośrednio w pierwszej osobie, by domagać się dla swego kandydata stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego".
"Tego się nie robi, przynajmniej oficjalnie" - zaznacza. "Po pierwsze dlatego - przypomina - że wybór przewodniczącego pozostaje suwerenną prerogatywą Parlamentu Europejskiego. Po drugie dlatego, że przywódca wielkiego kraju nie pokazuje się publicznie na +targu foteli+ - dodaje gazeta. I ocenia dalej: "przede wszystkim zaś nie żąda miejsc, jeśli nie jest pewien, że ma je w kieszeni".
Tymczasem według dziennika "La Repubblica" Silvio Berlusconi zrobił wszystko odwrotnie.
Gazeta zarzuca premierowi Włoch, że jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego upomniał się o stanowisko dla Mauro. Przytacza też słowa szefa włoskiego rządu, który w obliczu "porażki" przyznał: "zdajemy sobie sprawę z tego, że zgłosiliśmy się z pewnym opóźnieniem, ale wcześniej nie przywiązywaliśmy wagi do tej kandydatury".
"Jakby zaniedbanie mogło stanowić wytłumaczenie" - podsumowuje gazeta. /pap/
Krytykując postawę Berlusconiego autor relacji podkreśla też, że żaden premier nie powinien walczyć o stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego dla swego kandydata.
"+Przyjaciel Nicolas+ definitywnie pogrzebał nadzieje włoskiego premiera na posadzenie na fotelu w Strasburgu swego kandydata Mario Mauro" - stwierdza rzymska gazeta odnotowując słowa francuskiego prezydenta, który w superlatywach wypowiedział się o byłym polskim premierze.
Według autora relacji z Brukseli "krucjata Berlusconiego, by pokazać, że Włochy bardzo liczą się w Europie, poszła patetycznie na dno".
"Inni przywódcy, także wewnątrz Europejskiej Partii Ludowej, spektakularnie go porzucili" - ocenia dziennik.
Następnie pisze, odnosząc się do Berlusconiego: "Zazwyczaj szef rządu nie występuje bezpośrednio w pierwszej osobie, by domagać się dla swego kandydata stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego".
"Tego się nie robi, przynajmniej oficjalnie" - zaznacza. "Po pierwsze dlatego - przypomina - że wybór przewodniczącego pozostaje suwerenną prerogatywą Parlamentu Europejskiego. Po drugie dlatego, że przywódca wielkiego kraju nie pokazuje się publicznie na +targu foteli+ - dodaje gazeta. I ocenia dalej: "przede wszystkim zaś nie żąda miejsc, jeśli nie jest pewien, że ma je w kieszeni".
Tymczasem według dziennika "La Repubblica" Silvio Berlusconi zrobił wszystko odwrotnie.
Gazeta zarzuca premierowi Włoch, że jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego upomniał się o stanowisko dla Mauro. Przytacza też słowa szefa włoskiego rządu, który w obliczu "porażki" przyznał: "zdajemy sobie sprawę z tego, że zgłosiliśmy się z pewnym opóźnieniem, ale wcześniej nie przywiązywaliśmy wagi do tej kandydatury".
"Jakby zaniedbanie mogło stanowić wytłumaczenie" - podsumowuje gazeta. /pap/