Obserwatorzy sporu Białorusi z Rosją o sprawy gazowo-mleczne nie mogą narzekać na nudę. Wczoraj nowych wątków do intrygi dorzuciła Unia Europejska – z wizytą do Mińska przyjechała Komisarz ds. Polityki Zagranicznej UE, Benita Ferraro-Waldner. Pani komisarz ujawniła warunki, pod jakimi Białoruś może ubiegać się o pomoc finansową – relacjonuje dziennik „Kommersant”
W zamian za kredyty Unia żąda, by Białoruś sprzedała europejskim inwestorom swoje najważniejsze obiekty przemysłowe. UE może teraz na to liczyć, jako że Białoruś jest uwikłana w konflikt z Rosją i balansuje na granicy poważnego kryzysu gospodarczego. Pani komisarz przyjechała na osobiste zaproszenie prezydenta Łukaszenki, jednakże, jak zapewnia rzecznik UE ds. polityki zagranicznej, jej wizyta nie ma nic wspólnego z obecnymi stosunkami Białorusi i Rosji, ma jedynie na celu normalizację wzajemnych stosunków.
Już na początku wizyty Aleksander Łukaszenko zapewnił: „Białoruś pragnie utrzymywać dobre stosunki z Unią Europejską, nawet, jeśli się to komuś nie podoba". „Białoruś to suwerenne i niepodległe państwo i nie pozwoli sobie na to, by inny kraj targał się na jej niezależność” – kontynuował Łukaszenka. Jednakże dla utrzymania tej ostatniej, Mińsk potrzebuje pieniędzy.
Łukaszenka wyłożył na stół wszystkie karty przetargowe: „ Mój kraj jest obecnie ogniwem łączącym takie kolosy jak Rosja i Unia Europejska. Przez terytorium Białorusi przebiegają główne arterie naftowe i gazowe". Prezydent Białorusi przejawił również chęć współdziałania z UE w zakresie bezpieczeństwa.
W odpowiedzi Benita Ferrero-Waldner wymieniła warunki współpracy politycznej z Białorusią: reformę prawa wyborczego zgodną ze standardami OBWE jeszcze przed następnymi wyborami, zapewnienie obywatelom wolności słowa i wolności pokojowego zgromadzania się, poprawienie prawodawstwa w zakresie tworzenia spółek i rozwiązanie problemu więźniów politycznych. W sferze finansowej zapadło jakby mniej postanowień – Pani Komisarz przywiozła do Mińska zaledwie 10 milionów euro, podczas gdy Białoruś potrzebuje co najmniej 7 miliardów, by stanąć na nogi. Resztę Unia gotowa zapewnić Białorusi w postaci kredytu, ale ten też nie za darmo – w zamian ma oczekuje prywatyzacji niektórych przedsiębiorstw i sprzedaży ich inwestorom europejskim. Chodzi tu przede wszystkim o obiekty zajmujące się przetwórstwem ropy naftowej i o złoża potasu.
Wychodzi na to, że Rosja i Unia Europejska zaoferowały Białorusi właściwie te same warunki pomocy finansowej. Co wybierze Białoruś?
PP
Już na początku wizyty Aleksander Łukaszenko zapewnił: „Białoruś pragnie utrzymywać dobre stosunki z Unią Europejską, nawet, jeśli się to komuś nie podoba". „Białoruś to suwerenne i niepodległe państwo i nie pozwoli sobie na to, by inny kraj targał się na jej niezależność” – kontynuował Łukaszenka. Jednakże dla utrzymania tej ostatniej, Mińsk potrzebuje pieniędzy.
Łukaszenka wyłożył na stół wszystkie karty przetargowe: „ Mój kraj jest obecnie ogniwem łączącym takie kolosy jak Rosja i Unia Europejska. Przez terytorium Białorusi przebiegają główne arterie naftowe i gazowe". Prezydent Białorusi przejawił również chęć współdziałania z UE w zakresie bezpieczeństwa.
W odpowiedzi Benita Ferrero-Waldner wymieniła warunki współpracy politycznej z Białorusią: reformę prawa wyborczego zgodną ze standardami OBWE jeszcze przed następnymi wyborami, zapewnienie obywatelom wolności słowa i wolności pokojowego zgromadzania się, poprawienie prawodawstwa w zakresie tworzenia spółek i rozwiązanie problemu więźniów politycznych. W sferze finansowej zapadło jakby mniej postanowień – Pani Komisarz przywiozła do Mińska zaledwie 10 milionów euro, podczas gdy Białoruś potrzebuje co najmniej 7 miliardów, by stanąć na nogi. Resztę Unia gotowa zapewnić Białorusi w postaci kredytu, ale ten też nie za darmo – w zamian ma oczekuje prywatyzacji niektórych przedsiębiorstw i sprzedaży ich inwestorom europejskim. Chodzi tu przede wszystkim o obiekty zajmujące się przetwórstwem ropy naftowej i o złoża potasu.
Wychodzi na to, że Rosja i Unia Europejska zaoferowały Białorusi właściwie te same warunki pomocy finansowej. Co wybierze Białoruś?
PP