Dziś, po raz kolejny w tym tygodniu, Korea Północna zlekceważyła rezolucje ONZ, które nawołują do zaprzestania produkcji i testowania rakiet. Międzynarodowi obserwatorzy komentują, że spodziewali się jakiejś prowokacji podczas amerykańskiego Dnia Niepodległości – pisze „Die Welt”
Południowokoreańskie Ministerstwo Obrony zaalarmowało, że dziś zostało wystrzelonych sześć rakiet ze wschodniej granicy Korei Północnej w kierunku Morza Japońskiego. Po pierwszych trzech stwierdzono, że najprawdopodobniej są to rakiety typu Scud i mają zasięg od 400 do 500 kilometrów. Niewykluczone jednak, że Phenian przetestował również rakiety o średnim zasięgu, które w przypadku poważnego konfliktu dosięgłyby Koreę Południową i Japonię.
Międzynarodowi obserwatorzy liczyli się z tym, że Phenian zechce przeprowadzić prowokację właśnie podczas amerykańskiego święta narodowego i pokazać swoją siłę militarną. Korea Południowa i Japonia traktują próby rakietowe jako prowokację. Uważają, że takim postępowaniem Phenian lekceważy kolejne rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ, które zabraniają mu przeprowadzania takich testów.
Rakiety balistyczne są sterowane tylko w pierwszej fazie po starcie – w drugiej nie mogą już zmienić wektora lotu. Mogą być one również wyposażone w ładunki atomowe.
Korea Północna chce w ten sposób wysłąć pewien sygnał Stanom Zjednoczonym. I nie jest to znak pokoju - konstatuje dziennik „Die Welt".
PP
Międzynarodowi obserwatorzy liczyli się z tym, że Phenian zechce przeprowadzić prowokację właśnie podczas amerykańskiego święta narodowego i pokazać swoją siłę militarną. Korea Południowa i Japonia traktują próby rakietowe jako prowokację. Uważają, że takim postępowaniem Phenian lekceważy kolejne rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ, które zabraniają mu przeprowadzania takich testów.
Rakiety balistyczne są sterowane tylko w pierwszej fazie po starcie – w drugiej nie mogą już zmienić wektora lotu. Mogą być one również wyposażone w ładunki atomowe.
Korea Północna chce w ten sposób wysłąć pewien sygnał Stanom Zjednoczonym. I nie jest to znak pokoju - konstatuje dziennik „Die Welt".
PP