Ile kosztuje Rosję "pomoc sąsiedzka"?

Ile kosztuje Rosję "pomoc sąsiedzka"?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Światowy kryzys finansowy stworzył w obszarze Wspólnoty Niepodległych Państw nową sytuację geopolityczną. Dziennik "Izwiestia" policzył, jakie są koszty wsparcia finansowego udzielanego przez Rosję krajom WNP, a także postarał się wyjaśnić, co Rosja z tego ma.
W obliczu kryzysu kraje byłego ZSRR inaczej spojrzały na Zachód. Prawdziwym olśnieniem stały się dla nich losy krajów nadbałtyckich. Jeszcze rok temu wydawało się, że ich nienawiść do Rosji przyniosła im ogromne korzyści. Przyjęto je do UE, zbudowano w nich drogi, dano pieniądze – jak w bajce. Jednak jak tylko nadszedł światowy kryzys finansowy, kraje nadbałtyckie w mig stały się bankrutami. Nie ma kto im pomóc, trzeba ciąć pensje i tłumić zamieszki. Ludzie szybko zorientowali się, co i jak, i tak oto 1 lipca merem Rygi został Rosjanin – prorosyjski polityk Nił Uszakow.
Drugim ciekawym przykładem jest Ukraina – piszą „Izwiestia". Ukraina, która wiosną tak prosiła Rosję o pięć miliardów dolarów. Nie otrzymała ich, gdyż nie była w stanie wyjaśnić, jak je zamierza zwrócić. A do swoich spółek nie chce Rosji dopuszczać ze względów politycznych. Teraz poszła na ugodę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, który postanowił dać Kijowowi 3,3 mld dolarów. Rosja próbowała już szczęścia z MFW w 1998 roku. Poniosła wtedy ogromne straty, wielokrotnie przekraczające sumy otrzymanej pomocy. Obecnie Rosja sama może przyznawać kredyty – twierdzi gazeta.

Jesienią władze rosyjskie zdecydowały się pomóc Białorusi, udzielając jej kredytów w wysokości 2 mld dolarów. Półtora miliarda Mińsk już otrzymał, co zupełnie nie przeszkodziło mu nie tylko odmówić uznania Abchazji i Osetii Południowej, lecz również w doprowadzeniu do publicznej konfrontacji gospodarczej z Rosją. W dodatku Łukaszenko poprosił o pomoc finansową Unię Europejską, równocześnie oczekując na kolejną transzę z Rosji. Wiosną białoruski prezydent poprosił Moskwę o następne 100 mld rubli. Rubli, nie dolarów –  podkreśla dziennik.

Kirgistan otrzymał od Rosji kredyt w zamian za zakłady zbrojeniowe. Biszkek, podobnie jak Mińsk, otrzymał 2 mld dolarów. Jednak interesy Rosji z Kirgistanem są jasne. Prezydent Kurmanbiek Bakijew powiedział ostatnio w wywiadzie udzielonym "Izwiestiam": „Rosja jest naszym głównym partnerem strategicznym, również w kwestiach bezpieczeństwa. Niedawno ze stroną rosyjską zostało podpisane porozumienie w sprawie przedłużenia do 49 lat pozwolenia na stacjonowanie rosyjskiej bazy wojennej w miejscowości Kant". Ponadto rosyjska delegacja rządowa osiągnęła w Biszkeku porozumienie w sprawie przekazania Rosji m.in. zakładu „Dastan” nad jeziorem Issyk-Kul, produkującego torpedy. Rosja nie produkuje torped u siebie. Ma zapasy z czasów radzieckich, mogłaby też zbudować nowy zakład. Ale po co, skoro może otrzymać gotowy? A przy okazji pomoże partnerom – komentuje dziennik.

Kolejny miliard dolarów przeznaczyła Rosja na pomoc Armenii i Mołdawii. Armenia otrzymała pół miliarda w maju na zwalczanie skutków kryzysu gospodarczego. Za te pieniądze Erewań postanowił stworzyć własny fundusz stabilizacyjny. W podziale kredytu uczestniczyło społeczeństwo oraz armeńskie media. Przynajmniej wszyscy dowiedzieli się, że Rosja nie zostawiła sąsiada w potrzebie.

Drugie pół miliarda prezydent Dmitrij Miedwiediew postanowił przekazać Mołdawii po czerwcowym spotkaniu z prezydentem Władimirem Woroninem. Mimo że - jak twierdzi gazeta - w ostatnich latach władze w Kiszyniowie zamykały rosyjskie szkoły, prześladowały rosyjską mniejszość narodową, to serdeczny gest ze strony  Rosji, zwłaszcza w przeddzień wyborów w Mołdawii, przyniósł dobre rezultaty. Retoryka polityczna w kraju zmieniła się na prorosyjską, politycy z Kiszyniowa zaczęli częściej udawać się do Moskwy – pisze „Izwiestia" i przewidują przełom we wzajemnych stosunkach politycznych i gospodarczych.

KW