Od dwóch tygodni na rosyjską stolicę regularnie spadają ulewne deszcze, które stały się udręką dla mieszkańców miasta. W Moskwie ulewa od dawna nie jest traktowana jedynie jako przejaw złej pogody, stała się ona poważnym problemem komunikacyjnym. Ulice zamieniają się w rzeki, a dzielnice mieszkaniowe w morza. Miejskie zakłady wodociągowo-kanalizacyjne „Moswodostok” twierdzą, że problem tkwi nie w braku studzienek kanalizacyjnych, lecz w krajobrazie. Winna jest przyroda. Departament gospodarki komunalno-mieszkaniowej obiecuje, że zajmie się podtopieniami w najbliższym czasie, jednak moskwianie nie wierzą w rychłe pozbycie się starego już problemu – pisze „Niezawisimaja Gazieta”.
Rzecznik prasowy „Moswodostoku" Igor Jepifanow powiedział gazecie, że nie wszystko zależy od służb komunalnych miasta, duże znaczenie ma również siła ulewy. „To naturalne, że jeśli deszcz będzie bardzo intensywny, to nawet ziemia nie będzie w stanie wchłonąć całej wody, a co dopiero studzienki kanalizacyjne”. Potoki spłyną do kanałów, ale nie od razu. Jepifanow dodaje: „Zależy to od wielu czynników. Na przykład od krajobrazu. Moskwa została zbudowana na wzgórzach, których jest więcej niż siedem przysłowiowych, dlatego obniżenia wokół nich są zalewane przez spływające wody”. Rzecznik zapewnia też, że: „Problem podtapianych ulic będzie rozwiązywany przez najbliższe lata. Szkoda, że deszczu nie da się przełożyć w tym terminie”.
Pojawiła się również opinia, że powodzie na stołecznych ulicach są skutkiem nieprzestrzegania norm w trakcie remontu chodników i dróg. Asfalt kładziony jest pod nieodpowiednim kątem, przez co woda nie może zlecieć do kanalizacji lub na trawniki. Winą obarcza się za to gastarbeiterów, często zatrudnianych do prac drogowych, a którym zarzuca się brak profesjonalizmu. Departament gospodarki komunalno-mieszkaniowej w Moskwie nie odrzuca możliwości takich błędów. „Wszystkie prowadzone u nas remonty dróg są ściśle kontrolowane przez najróżniejsze organy, jednak wszystko jest możliwe – opowiedział „Niezawisimoj Gaziecie" specjalista z resortu. – Jeśli coś takiego ma miejsce, oczywiście nakazuje się odpowiedzialnej organizacji w jak najkrótszym czasie usunąć nieprawidłowości”.
Jednak zdaniem ekspertów nie należy we wszystkim obwiniać ekipy remontowej, ponieważ problem jest bardziej złożony. „Sedno tkwi raczej w zasadach prowadzenia przetargów. Nieprawidłowo rozkłada się priorytety – uważa dyrektor instytutu zajmującego się rozwojem terytorialnym i infrastrukturą transportową Wasilij Radow. – Kto zaproponuje niższą ceną swoich usług, temu zleca się wykonanie robót. Wcześniej wymagania były większe, dotyczyły m.in. wyposażenia technicznego, kwalifikacji i tym podobnych".
KW
Pojawiła się również opinia, że powodzie na stołecznych ulicach są skutkiem nieprzestrzegania norm w trakcie remontu chodników i dróg. Asfalt kładziony jest pod nieodpowiednim kątem, przez co woda nie może zlecieć do kanalizacji lub na trawniki. Winą obarcza się za to gastarbeiterów, często zatrudnianych do prac drogowych, a którym zarzuca się brak profesjonalizmu. Departament gospodarki komunalno-mieszkaniowej w Moskwie nie odrzuca możliwości takich błędów. „Wszystkie prowadzone u nas remonty dróg są ściśle kontrolowane przez najróżniejsze organy, jednak wszystko jest możliwe – opowiedział „Niezawisimoj Gaziecie" specjalista z resortu. – Jeśli coś takiego ma miejsce, oczywiście nakazuje się odpowiedzialnej organizacji w jak najkrótszym czasie usunąć nieprawidłowości”.
Jednak zdaniem ekspertów nie należy we wszystkim obwiniać ekipy remontowej, ponieważ problem jest bardziej złożony. „Sedno tkwi raczej w zasadach prowadzenia przetargów. Nieprawidłowo rozkłada się priorytety – uważa dyrektor instytutu zajmującego się rozwojem terytorialnym i infrastrukturą transportową Wasilij Radow. – Kto zaproponuje niższą ceną swoich usług, temu zleca się wykonanie robót. Wcześniej wymagania były większe, dotyczyły m.in. wyposażenia technicznego, kwalifikacji i tym podobnych".
KW