Niezależni białoruscy politolodzy upatrują w tym niecodziennym wydarzeniu jednak coś więcej niż miłość do motocykli. Członek rady Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych (BISS) Piotr Marcew w rozmowie z gazetą „Wriemia Nowostiej" wyraził przypuszczenie, że Łukaszenko „zaczął pracować nad nowym wizerunkiem" przed kampanią wyborczą w 2010 roku. Uczestnictwo w zjeździe motocyklistów, według eksperta, wskazuje na proces „zmiany pozycji" Mińska na arenie międzynarodowej. „Na Białorusi harlejowcy kojarzą się z kulturą zachodu, a to oznacza, że można mówić o próbie wykreowania wizerunku szerszego otwarcia się na zachód”.
Prezydent, według opinii ekspertów, nie tylko chce zawojować więcej poparcia za granicą, ale również wśród własnych wyborców, a konkretnie – młodzieży. „To młodzi ludzie na Białorusi najczęściej wyrażają chęć protestu. Do tej pory prezydent publicznie nie nawiązywał kontaktów z młodzieżowymi subkulturami" zauważył w wywiadzie z dziennikiem „Wriemia Nowostiej" politolog Aleksandr Kłaskowski i dodał, że prezydent do tej pory kojarzył się bardziej ze świętem dożynek, „od którego czuć już naftaliną".Kłaskowski zauważa, że uczestnictwo Prezydenta Łukaszenki w tym zjeździe świadczy o ochłodzeniu się stosunków między Białorusią a Rosją – „To było wyzwanie, a fakt uczestnictwa w zjeździe motocyklistów miał na celu dodatkowe pogłębienie efektu. Podczas gdy liderzy państw WNP oddawali się staromodnym rozrywkom na hipodromie w Moskwie, Łukaszenko pokazał, że jest on bliższy nowej cywilizacji – przesiadł się z wiejskiej szkapiny na stalowego rumaka" – wypowiedź cytuje gazeta „Wriemia Nowostiej".
PP