Jak dodaje, pakt Ribbentrop-Mołotow "odgrywa centralną rolę w takiej kulturze pamięci". Jest on dowodem ukrytego pokrewieństwa i zmowy dwóch najokropniejszych totalitarnych systemów XX wieku, a jego dziedzictwo sięga do politycznej współczesności oraz przyszłości Europy.
Zdaniem komentatora "Welt am Sonntag" słuszna była decyzja Parlamentu Europejskiego o ustanowieniu daty podpisania paktu, 23 sierpnia, dniem pamięci o ofiarach systemów totalitarnych i autorytarnych. "Nie mają racji niektórzy krytycy, którzy widzą w tym próbę relatywizacji wyjątkowego charakteru zbrodni narodowosocjalistycznych" - ocenia autor.
Według gazety, zachodnia Europa powinna nadrobić braki w sferze pamięci o tym, jaki los spotkał kraje wschodnioeuropejskie pod butem dwóch totalitarnych reżimów. "To, że armia Hitlera, łamiąc pakt latem 1941 r., rozpoczęła z ZSRR bezprecedensowo wyniszczającą wojnę, a Moskwa stała się sojusznikiem Zachodu, doprowadziło do zepchnięcia na dalszy plan w świadomości zachodnioeuropejskiej ogromnych zbrodni, jakich dopuścił się sowiecki totalitaryzm w okupowanych przez niego krajach" - pisze "Welt am Sonntag".
Dodaje również, że w krajach takich jak Polska i państwa bałtyckie pakt Ribbentrop-Mołotow pozostał "traumatycznym początkiem trwającej dziesiątki lat historii ucisku, podczas gdy na Zachodzie uważany jest za haniebny epizod epoki mrocznej, ale uznanej za historycznie przezwyciężoną".
Autor artykułu zauważa, że obecnie odmienne spojrzenie na historię staje się polityką. Zaznacza: "każde zbliżenie Zachodu z Rosją mimowolnie łączone jest w Europie Wschodniej i krajach bałtyckich z historyczną traumą sierpnia 1939 r. oraz budzi obawy, że w kryzysowej sytuacji państwa te znów zostaną zdradzone w imię imperialnych roszczeń". Wskazuje, że kraje te odczuwają irytację, gdy w zachodniej Europie ich obawy spotykają się z niewystarczającym zrozumieniem i brakami historycznej wiedzy.
"Welt Am Sonntag" pisze: "na pewno państwa takie jak Polska i kraje bałtyckie powinny jeszcze przeprowadzić historyczne rozliczenia, na przykład odnośnie ich kolaboracji z nazistowskim okupantem, szczególnie gdy chodzi o holokaust. Ale ta dyskusja przynajmniej ma miejsce we wschodnioeuropejskich demokracjach, nawet jeśli w niewystarczającym stopniu. Z kolei w Rosji ery Putina przypominanie o sowieckich zbrodniach jest tematem tabu albo nawet podlega karze" - dodaje gazeta.