Kapitalizm w chińskim wydaniu nierozdzielnie nasuwa skojarzenia z instytucją konkubinatu. Obywatele Chin wierzą, że korupcja i utrzymywanie kochanek idą ze sobą w parze od zamierzchłych czasów. Mao Tse Tung tępił ten zwyczaj jako pozostałość feudalną, ale obecny system ekonomiczny sprzyja niemoralnym wybrykom – donosi „The Independent”.
Zamożni przedsiębiorcy konkurują ze sobą w ilości nałożnic, bo świadczy to o ich statusie i bogactwie. A – jak się uważa – kochanki intrygantki to integralny element każdej machiny korupcyjnej.
W internecie roi się od negatywnych opinii użytkowników o skorumpowanych urzędnikach, którzy utrzymują kochanki. W ubiegłym miesiącu, Chen Tonghai, potentat naftowy, został skazany za przyjęcie 196 miliona juanów (17 milionów funtów) łapówki. Atmosferę wokół niego zaogniła informacja, że „dbał" on o dostatnie życie swojej „drugiej żony”, obdarowując ją, bagatela, agencją nieruchomości. Wyrok śmierci w zawieszeniu – tak brzmi ostateczny wyrok za to przestępstwo.
Instytucja konkubinatu nie jest już w Chinach tematem tabu, ukrywanym wstydliwie przed publiką. Nałożnice, zwłaszcza na południu kraju, gdzie jest ich najwięcej, są widywane z ich opiekunami w miejscach publicznych – w centrach handlowych, kafejkach. Statystyki podają że, ponad 90 proc. oficjeli skazanych za korupcję w ostatnich pięciu latach, przyznało się do kochanek.
Zagrożenia, jakie niesie ze sobą rozwiązłość seksualna, pokazuje choćby historia. Najsłynniejszą kochanką w dziejach Chin była cesarska konkubina Yang, dla której stracił głowę wszechwładny Xuanzong. W efekcie lud zwątpił w jego zdolności przywódcze i choć cesarz ostatecznie usunął nałożnicę, stracił władzę, a wraz z nim podupadła dynastia Tang.
Konkubinat chiński, jaki znamy obecnie, ma ponad stuletnią tradycję. Przywódcy i zwierzchnicy wojenni posiadali liczne kochanki i małżonki, często praktykowano wspólne „degustacje octu" – wieczory zapoznawcze żon i nałożnic. Współcześnie, konkubinami zostają młode, niezamożne dziewczyny, dla których jest to szansa na dostatnie życie.
- Mam dwuletniego syna, a jego ojciec jest w wieku mojego ojca – pisze anonimowa 20-letnia nałożnica. – Nazywam go staruszkiem, on zapewnia mi komfort. Kiedy poczęłam mu syna, podarował mi luksusową posesję, synkowi także zagwarantował przyszłość. Nigdy nie pytam go o interesy, rodzinę, nie naciskam. Żywot kobiety w Chinach nie jest lekki, młodość jest cenna, ale szybko mija.
Zjawisko przybiera poważniejsze rozmiary wśród rządowych oficjeli, którzy romansują pomimo ostrej krytyki Chińczyków. Wielu urzędników z tego powodu pożegnało się ze stanowiskiem. Nazwiska takie jak, Pang Jiayu czy Duan Yihe zna cały kraj, ponieważ głośno dyskutuje się o ich niemoralnych zachowaniach i grożącym im wyrokom śmierci.
Mimo to rozpasanie biurokratów przekracza wszelkie granice, a niektórzy z nich starają się nawet o oficjalne zaakceptowanie tego feudalnego zwyczaju. Jednym z nich jest Yang Feng z Anhui, który w czasie procesu przyznał się do ośmiu kochanek. Jedną z nich mianował naczelną nałożnicą, kontrolującą pozostałe, ale „drużyna" się rozpadła wskutek buntu tych mniej wpływowych.
Rekordzistą tego niecodziennego rankingu jest Xu Qiayao z prowincji Jiangsu, który zgromadził 140 kochanek. Na tej liście pojawiły się nawet matka i córka.
EB
W internecie roi się od negatywnych opinii użytkowników o skorumpowanych urzędnikach, którzy utrzymują kochanki. W ubiegłym miesiącu, Chen Tonghai, potentat naftowy, został skazany za przyjęcie 196 miliona juanów (17 milionów funtów) łapówki. Atmosferę wokół niego zaogniła informacja, że „dbał" on o dostatnie życie swojej „drugiej żony”, obdarowując ją, bagatela, agencją nieruchomości. Wyrok śmierci w zawieszeniu – tak brzmi ostateczny wyrok za to przestępstwo.
Instytucja konkubinatu nie jest już w Chinach tematem tabu, ukrywanym wstydliwie przed publiką. Nałożnice, zwłaszcza na południu kraju, gdzie jest ich najwięcej, są widywane z ich opiekunami w miejscach publicznych – w centrach handlowych, kafejkach. Statystyki podają że, ponad 90 proc. oficjeli skazanych za korupcję w ostatnich pięciu latach, przyznało się do kochanek.
Zagrożenia, jakie niesie ze sobą rozwiązłość seksualna, pokazuje choćby historia. Najsłynniejszą kochanką w dziejach Chin była cesarska konkubina Yang, dla której stracił głowę wszechwładny Xuanzong. W efekcie lud zwątpił w jego zdolności przywódcze i choć cesarz ostatecznie usunął nałożnicę, stracił władzę, a wraz z nim podupadła dynastia Tang.
Konkubinat chiński, jaki znamy obecnie, ma ponad stuletnią tradycję. Przywódcy i zwierzchnicy wojenni posiadali liczne kochanki i małżonki, często praktykowano wspólne „degustacje octu" – wieczory zapoznawcze żon i nałożnic. Współcześnie, konkubinami zostają młode, niezamożne dziewczyny, dla których jest to szansa na dostatnie życie.
- Mam dwuletniego syna, a jego ojciec jest w wieku mojego ojca – pisze anonimowa 20-letnia nałożnica. – Nazywam go staruszkiem, on zapewnia mi komfort. Kiedy poczęłam mu syna, podarował mi luksusową posesję, synkowi także zagwarantował przyszłość. Nigdy nie pytam go o interesy, rodzinę, nie naciskam. Żywot kobiety w Chinach nie jest lekki, młodość jest cenna, ale szybko mija.
Zjawisko przybiera poważniejsze rozmiary wśród rządowych oficjeli, którzy romansują pomimo ostrej krytyki Chińczyków. Wielu urzędników z tego powodu pożegnało się ze stanowiskiem. Nazwiska takie jak, Pang Jiayu czy Duan Yihe zna cały kraj, ponieważ głośno dyskutuje się o ich niemoralnych zachowaniach i grożącym im wyrokom śmierci.
Mimo to rozpasanie biurokratów przekracza wszelkie granice, a niektórzy z nich starają się nawet o oficjalne zaakceptowanie tego feudalnego zwyczaju. Jednym z nich jest Yang Feng z Anhui, który w czasie procesu przyznał się do ośmiu kochanek. Jedną z nich mianował naczelną nałożnicą, kontrolującą pozostałe, ale „drużyna" się rozpadła wskutek buntu tych mniej wpływowych.
Rekordzistą tego niecodziennego rankingu jest Xu Qiayao z prowincji Jiangsu, który zgromadził 140 kochanek. Na tej liście pojawiły się nawet matka i córka.
EB