Podejrzewasz, że masz grypę? W Stanach Zjednoczonych możesz opisać swoje objawy na stronie internetowej, a specjalista chętnie je zanalizuje, informuje „Washington Post”.
Na życzenie agencji rządowych powstały specjalne firmy zajmujące się monitoringiem Internetu w celu wykrywania potencjalnych ognisk epidemii grypy A1/H1N1. Obecnie rozwój epidemii monitorowany jest na podstawie informacji uzyskiwanych od lekarzy, którzy zgłaszają wyższym instancjom przypadki wystąpienia choroby. Taki system jest rzetelny i godny zaufania, jednak niesie ze sobą konieczność długiego oczekiwania (nierzadko ponad tydzień) na uzyskanie ważnych informacji. Nie zawiera również danych na temat chorych, którzy – chociażby z uwagi na brak ubezpieczenia zdrowotnego – nie odwiedzają lekarzy.
Rozwój technologii oraz nowych form interakcji w Internecie za pomocą serwisów społecznościowych oznacza możliwość opracowania sposobu wykrywania potencjalnych ognisk epidemii jeszcze przed ich powstaniem. Wyszukiwarka Google stworzyła publicznie dostępny system o nazwie „Flu Trends", analizujący częstotliwość zapytań związanych z grypą na określonym obszarze i przewidujący na tej podstawie zagrożenie epidemiologiczne. Dzięki informacjom uzyskanym na podstawie profili użytkowników serwisów społecznościowych, zapytań wpisywanych w wyszukiwarki, a nawet danych z telefonów komórkowych, naukowcy będą w stanie szybko i sprawnie określić możliwość zagrożenia wirusem dla danego regionu.
Jednakże ten sposób pozyskiwania danych budzi wiele wątpliwości dotyczących ochrony prywatności oraz poufnych informacji. „Internet nieco przypomina energię nuklearną", mówi dziennikowi Alessandro Vespignani, informatyk z Uniwersytetu w Indianie. „Można przy jego pomocy stworzyć bombę, ale można też opracowywać metody leczenia i namierzać zagrożenia”.
mw
Rozwój technologii oraz nowych form interakcji w Internecie za pomocą serwisów społecznościowych oznacza możliwość opracowania sposobu wykrywania potencjalnych ognisk epidemii jeszcze przed ich powstaniem. Wyszukiwarka Google stworzyła publicznie dostępny system o nazwie „Flu Trends", analizujący częstotliwość zapytań związanych z grypą na określonym obszarze i przewidujący na tej podstawie zagrożenie epidemiologiczne. Dzięki informacjom uzyskanym na podstawie profili użytkowników serwisów społecznościowych, zapytań wpisywanych w wyszukiwarki, a nawet danych z telefonów komórkowych, naukowcy będą w stanie szybko i sprawnie określić możliwość zagrożenia wirusem dla danego regionu.
Jednakże ten sposób pozyskiwania danych budzi wiele wątpliwości dotyczących ochrony prywatności oraz poufnych informacji. „Internet nieco przypomina energię nuklearną", mówi dziennikowi Alessandro Vespignani, informatyk z Uniwersytetu w Indianie. „Można przy jego pomocy stworzyć bombę, ale można też opracowywać metody leczenia i namierzać zagrożenia”.
mw