Przynależność do grupy społecznej ma zbawienny wpływ na zdrowie i samopoczucie, zmniejsza ryzyko zawału serca, niweluje podatność na stres, spowalnia proces starzenia i utraty pamięci – donosi "The Independent". Według najnowszych badań, podobnych rezultatów nie dają żadne medykamenty.
Profesor Alex Haslam z Uniwersytetu w Exeter zauważa, że konwencjonalne leczenie koncentruje się na jednostce, tymczasem, najnowsze badania zwracają uwagę na więzi społeczne pacjentów. - Jesteśmy stworzeniami stadnymi, w wyniku ewolucji przyzwyczailiśmy się do istnienia w grupie – mówi profesor Haslam.
Spośród 650 pacjentów zawałowców, biorących udział w pięcioletnim eksperymencie, ci, którzy byli członkami jakiejś grupy, wykazali mniejsze ryzyko ponownego zawału czy zachorowania na inne choroby serca w porównaniu z samotnikami, u których to zagrożenie było dwa razy większe.
W innym teście, niektórych rezydentów ośrodków spokojnej starości przydzielono do pięcioosobowych grup, w których wymieniali się swoimi wspomnieniami lub grali w kręgle. Okazało się, że żyjący w grupie osiągali lepsze rezultaty niż pozostali pensjonariusze. Po sześciu tygodniach terapii grupowej, u poddanych jej pacjentów odnotowano dwunastoprocentową poprawę pamięci. Podobne pomiary uzyskano na podstawie badań wśród strażaków. Ci, którzy wysoko cenili sobie więź z zespołem, wykazali większą odporność na stres.
Zrozumienie społecznych uwarunkowań to praktyczne rozwiązanie wielu dolegliwości zdrowotnych – ocenia profesor Hasam.
Zwłaszcza, że w zestawieniu ze standardową medycyną, społeczne determinanty są zdecydowanie tańsze.
EB
Spośród 650 pacjentów zawałowców, biorących udział w pięcioletnim eksperymencie, ci, którzy byli członkami jakiejś grupy, wykazali mniejsze ryzyko ponownego zawału czy zachorowania na inne choroby serca w porównaniu z samotnikami, u których to zagrożenie było dwa razy większe.
W innym teście, niektórych rezydentów ośrodków spokojnej starości przydzielono do pięcioosobowych grup, w których wymieniali się swoimi wspomnieniami lub grali w kręgle. Okazało się, że żyjący w grupie osiągali lepsze rezultaty niż pozostali pensjonariusze. Po sześciu tygodniach terapii grupowej, u poddanych jej pacjentów odnotowano dwunastoprocentową poprawę pamięci. Podobne pomiary uzyskano na podstawie badań wśród strażaków. Ci, którzy wysoko cenili sobie więź z zespołem, wykazali większą odporność na stres.
Zrozumienie społecznych uwarunkowań to praktyczne rozwiązanie wielu dolegliwości zdrowotnych – ocenia profesor Hasam.
Zwłaszcza, że w zestawieniu ze standardową medycyną, społeczne determinanty są zdecydowanie tańsze.
EB