„Financial Times” przygląda się relacjom rosyjsko-niemieckim podczas pierwszej i u początków drugiej kadencji kanclerz Angeli Merkel. Pierwsza kadencja to „gorączka zawierania politycznie popieranych umów” biznesowych. Podczas drugiej nie należy oczekiwać zmiany – ocenia „Financial Times”.
Oba kraje są w trakcie zawierania umów na skalę nie do pomyślenia nawet za czasów uważanego za rusofila poprzednika Merkel, Gerharda Schroedera – zauważa dziennik w artykule zatytułowanym „Nowa Ostpolitik". Kanadyjsko-rosyjskie konsorcjum przejmuje większość udziałów w Oplu. W sierpniu po „energicznym lobbingu” ze strony Merkel upadające niemieckie stocznie Wadan sprzedano Igorowi Jusufowi, byłemu ministrowi energetyki Rosji. Wreszcie, niemiecki Siemens zrezygnował z nuklearnego joint-vernture z Francuzami, by zawrzeć sojusz z rosyjskim Rosatomem.
Dwie pierwsze transakcje były przekonujące dla Merkel, bo w czasie kryzysu finansowego dawały możliwość ocalenia tysięcy miejsc pracy tuż przed wyborami – podkreśla „Financial Times". A nowy rząd Niemiec, w którym miejsce socjaldemokratów w koalicji zajmą liberałowie (FDP), będzie, jak mówi Gernot Erler, były zastępca poprzedniego szefa dyplomacji Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, „troszczył się o interesy biznesu”. Ten zaś bardzo popiera związki z Rosją.
Erler wskazuje, że Niemcy sprowadzają z Rosji 45 proc. gazu i 34 proc. ropy naftowej. Eksport niemiecki do Rosji osiągnął w zeszłym roku wartość 32 mld euro, a import, głównie surowców energetycznych – 36 mld euro. Dzięki wielkim transakcjom Rosja zyskuje technologie, których potrzebuje jej przestarzały przemysł, a Niemcy – dostęp do jej wielkiego rynku.
Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki to „najbardziej konsekwentna, najlepiej ustosunkowana i najbardziej bezwstydnie prorosyjska grupa lobbingowa w świecie zachodnim" – ocenia „Financial Times”. Jej szef Klaus Mangold przyznaje, że zaangażowanie komisji, która m.in. szkoli rosyjskich inżynierów i menedżerów, jest długofalowe i przekracza swoją skalą działania prowadzone w Wielkiej Brytanii, Francji, USA czy Włoszech.
Niemiecki politolog Alexander Rahr wskazuje, że sojusz niemiecko-rosyjski jest silniejszy dzięki poparciu państwa. „USA i Wielkiej Brytanii nie podoba się to, że nam, Niemcom, całkiem odpowiada rozmawianie z ludźmi u władzy. Tutaj nie jest piętnem rozmawianie z Kremlem po to, żeby otworzyć drzwi" – przyznaje Rahr.
„Financial Times" przypomina, że w 2005 roku Merkel zgodziła się, by włączyć jako jeden z celów do programu jej rządu utworzenie „strategicznego partnerstwa” z Rosją. Jej politykę „ostrożnego zbliżenia” ułatwił wybór w Rosji na prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Dziennik przyznaje, że Merkel nie wahała się krytykować Kremla za niewyjaśnione morderstwa dziennikarzy w Rosji czy uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Zarazem pani kanclerz argumentuje, że żaden z globalnych problemów nie może być rozwiązany bez udziału Rosji.
PAP
Dwie pierwsze transakcje były przekonujące dla Merkel, bo w czasie kryzysu finansowego dawały możliwość ocalenia tysięcy miejsc pracy tuż przed wyborami – podkreśla „Financial Times". A nowy rząd Niemiec, w którym miejsce socjaldemokratów w koalicji zajmą liberałowie (FDP), będzie, jak mówi Gernot Erler, były zastępca poprzedniego szefa dyplomacji Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, „troszczył się o interesy biznesu”. Ten zaś bardzo popiera związki z Rosją.
Erler wskazuje, że Niemcy sprowadzają z Rosji 45 proc. gazu i 34 proc. ropy naftowej. Eksport niemiecki do Rosji osiągnął w zeszłym roku wartość 32 mld euro, a import, głównie surowców energetycznych – 36 mld euro. Dzięki wielkim transakcjom Rosja zyskuje technologie, których potrzebuje jej przestarzały przemysł, a Niemcy – dostęp do jej wielkiego rynku.
Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki to „najbardziej konsekwentna, najlepiej ustosunkowana i najbardziej bezwstydnie prorosyjska grupa lobbingowa w świecie zachodnim" – ocenia „Financial Times”. Jej szef Klaus Mangold przyznaje, że zaangażowanie komisji, która m.in. szkoli rosyjskich inżynierów i menedżerów, jest długofalowe i przekracza swoją skalą działania prowadzone w Wielkiej Brytanii, Francji, USA czy Włoszech.
Niemiecki politolog Alexander Rahr wskazuje, że sojusz niemiecko-rosyjski jest silniejszy dzięki poparciu państwa. „USA i Wielkiej Brytanii nie podoba się to, że nam, Niemcom, całkiem odpowiada rozmawianie z ludźmi u władzy. Tutaj nie jest piętnem rozmawianie z Kremlem po to, żeby otworzyć drzwi" – przyznaje Rahr.
„Financial Times" przypomina, że w 2005 roku Merkel zgodziła się, by włączyć jako jeden z celów do programu jej rządu utworzenie „strategicznego partnerstwa” z Rosją. Jej politykę „ostrożnego zbliżenia” ułatwił wybór w Rosji na prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Dziennik przyznaje, że Merkel nie wahała się krytykować Kremla za niewyjaśnione morderstwa dziennikarzy w Rosji czy uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Zarazem pani kanclerz argumentuje, że żaden z globalnych problemów nie może być rozwiązany bez udziału Rosji.
PAP