Naukowcy z Edynburga odkryli pierwszy przykład zarażenia zwierząt ludzką bakterią. Do poważnej infekcji drobiu doszło około 38 lat temu, najprawdopodobniej na terenie Polski, czyli od 10 tys. lat, podaje „Times”.
Naukowcy twierdzą, że kurczęta zaraziły się od pracownika fermy bakterią Staphylococcus aureus, czyli gronkowcem złocistym. U ludzi ten konkretny szczep S. aureus występuje w Polsce i okolicach, jednak możliwe, że Polak przekazał go w jakimś innym kraju.
Jak podaje „Times", badacze ustalili czas i obszar geograficzny, w którym doszło do zarażenia za pomocą testów genetycznych.
To co przytrafiło się kurczętom to niespotykana odwrócenie sytuacji związanej z powstaniem wirusa świńskiej grypy H1N1, który przeniósł się ze świń na ludzi w Meksyku a potem rozprzestrzenił się na cały świat.
Choroba kurcząt, o której pisze dziennik, powoduje infekcje kości i stawów drobiu. Kulejące zwierzęta są przeznaczane na ubój, co powoduje poważne straty dla gospodarki.
Ross Fitzgerald, który prowadził badania twierdzi, że S. aureus przystosował się do nowego środowiska, nabywając fragmenty DNA od innych bakterii występujących u kurcząt, tracąc jednocześnie zdolność atakowania ludzi. Oznacza to, że nie stanowi już zagrożenia dla zdrowia ludzkiego.
Doktor Fitzgerald ma zamiar poszerzyć badania. Twierdzi bowiem, że mogą istnieć inne przykłady przejścia bakterii z ludzi na zwierzęta, w tym na bydło. Może to mieć ogromne znaczenie dla rolnictwa.
im
Jak podaje „Times", badacze ustalili czas i obszar geograficzny, w którym doszło do zarażenia za pomocą testów genetycznych.
To co przytrafiło się kurczętom to niespotykana odwrócenie sytuacji związanej z powstaniem wirusa świńskiej grypy H1N1, który przeniósł się ze świń na ludzi w Meksyku a potem rozprzestrzenił się na cały świat.
Choroba kurcząt, o której pisze dziennik, powoduje infekcje kości i stawów drobiu. Kulejące zwierzęta są przeznaczane na ubój, co powoduje poważne straty dla gospodarki.
Ross Fitzgerald, który prowadził badania twierdzi, że S. aureus przystosował się do nowego środowiska, nabywając fragmenty DNA od innych bakterii występujących u kurcząt, tracąc jednocześnie zdolność atakowania ludzi. Oznacza to, że nie stanowi już zagrożenia dla zdrowia ludzkiego.
Doktor Fitzgerald ma zamiar poszerzyć badania. Twierdzi bowiem, że mogą istnieć inne przykłady przejścia bakterii z ludzi na zwierzęta, w tym na bydło. Może to mieć ogromne znaczenie dla rolnictwa.
im