W Wielkiej Brytanii każda osoba prywatna może się spodziewać, że rejestr jej rozmów telefonicznych, wysłanych sms-ów czy odwiedzonych stron internetowych, będzie przechowywany i dostępny do wglądu przez instytucje rządowe przez rok czasu. Rząd tłumaczy to koniecznością zwiększenia skuteczności w walce z terroryzmem, ale nie jest w stanie przekonać społeczeństwa, które obawia się nadużyć, podaje „Telegraph”.
Wszystkie firmy telefoniczne oraz dostawcy usług internetowych będą prawnie zobowiązani do przechowywania danych swoich klientów. Chodzi o informacje takie, jak kto, z kim, kiedy i gdzie się kontaktował, a również, jakie strony odwiedził. Około 653 instytucji, takich jak policja, służby skarbowe, strażacy, ratownicy, a nawet kierownicy więzień, będzie miało dostęp do tych informacji.
Firmy, które na co dzień zajmują się gromadzeniem danych, takie jak Orange, BT, czy Vodafone dostaną zwrot kosztów w postaci 2 miliardów funtów w przeciągu 10 lat.
Koniec z prywatnością?
Wymienione instytucje nie będą musiały otrzymać sądowego pozwolenia na skorzystanie z dostępnych informacji. Wystarczającym dokumentem będzie autoryzacja z ramienia oficera policji. Pomimo tego, że władze publiczne nie będą mogły zobaczyć zawartości poczty czy podsłuchiwać rozmów telefonicznych, to jednak będą miały dostęp do adresów IP, dat, godzin i z łatwością zidentyfikują ich rozmówców.
- Ciężko jest oddzielić suche fakty od zawartości rozmowy. A co jeśli znany biznesman dzwoni do Anonimowych Alkoholików i wiadomość przedostanie się na zewnątrz?, zastanawiał się rzecznik Partii Demokratycznej, Chris Huhne.
W Anglii powszechnie krytykuje się zwiększenie nadzoru instytucji państwowych nad szarym obywatelem, ale ustawodawcy zdają się to ignorować. Ministrowie chcieli w pierwotnej wersji ustawy gromadzić dane na oddzielnym serwerze. Zrezygnowali jednak z tego pomysłu w związku z obawami o zbytnie naruszanie zasad prywatności. Opozycja krytykuje nowe regulacje rządu porównując tą praktykę do szpiegostwa ze strony organów Państwa.
- Ten rząd cały czas wprowadza nowe regulacje mające na celu przeciwdziałanie terroryzmowi i zorganizowanej przemocy, ale w ostatecznym rozrachunku zbierane dane wykorzystywane są w zupełnie innym celu, powiedział przedstawiciel opozycji Chris Grayling.
Obecnie większość prywatnych firm i tak gromadzi dane dotyczące ich klientów, ale robi to jedynie na własne potrzeby i przetrzymuje dane jedynie przez kilka miesięcy.
Daily Telegraph, EW
Firmy, które na co dzień zajmują się gromadzeniem danych, takie jak Orange, BT, czy Vodafone dostaną zwrot kosztów w postaci 2 miliardów funtów w przeciągu 10 lat.
Koniec z prywatnością?
Wymienione instytucje nie będą musiały otrzymać sądowego pozwolenia na skorzystanie z dostępnych informacji. Wystarczającym dokumentem będzie autoryzacja z ramienia oficera policji. Pomimo tego, że władze publiczne nie będą mogły zobaczyć zawartości poczty czy podsłuchiwać rozmów telefonicznych, to jednak będą miały dostęp do adresów IP, dat, godzin i z łatwością zidentyfikują ich rozmówców.
- Ciężko jest oddzielić suche fakty od zawartości rozmowy. A co jeśli znany biznesman dzwoni do Anonimowych Alkoholików i wiadomość przedostanie się na zewnątrz?, zastanawiał się rzecznik Partii Demokratycznej, Chris Huhne.
W Anglii powszechnie krytykuje się zwiększenie nadzoru instytucji państwowych nad szarym obywatelem, ale ustawodawcy zdają się to ignorować. Ministrowie chcieli w pierwotnej wersji ustawy gromadzić dane na oddzielnym serwerze. Zrezygnowali jednak z tego pomysłu w związku z obawami o zbytnie naruszanie zasad prywatności. Opozycja krytykuje nowe regulacje rządu porównując tą praktykę do szpiegostwa ze strony organów Państwa.
- Ten rząd cały czas wprowadza nowe regulacje mające na celu przeciwdziałanie terroryzmowi i zorganizowanej przemocy, ale w ostatecznym rozrachunku zbierane dane wykorzystywane są w zupełnie innym celu, powiedział przedstawiciel opozycji Chris Grayling.
Obecnie większość prywatnych firm i tak gromadzi dane dotyczące ich klientów, ale robi to jedynie na własne potrzeby i przetrzymuje dane jedynie przez kilka miesięcy.
Daily Telegraph, EW