Stany Zjednoczone nie chcą się przyznać, że ich obywatele umierają z głodu. Za czasów Reagana głodowali tylko ci, którzy byli na diecie. Teraz dotyczy to milionów zwykłych obywateli, którzy chodzą głodni, ale wcale nie dlatego, że dbają o linię – podaje hiszpański dziennik „El Mundo”.
49 milionów Amerykanów przyznało się, że głoduje. 1,5 miliona mieszkańców Nowego Jorku żyje poniżej poziomu biedy. 350 tysięcy dzieci nie wie, kiedy znowu otrzyma kolejny ciepły posiłek, a 34% potrzebujących musi wybrać między zapłatą rachunków, a kupnem chleba. Wygrywają rachunki – podaje hiszpański dziennik
„Aspirujemy do bycia światowym imperium, a wstyd jest nam się przyznać, że nie potrafimy zapewnić ludziom podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie" – wyznaje Jim Wrengler z Organizacji Walka z Głodem.
Potrzebującymi nie są ludzie bezdomni. To ludzie ekstremalnie biedni – całe rodziny, które przyjechały do Ameryki „za chlebem", a dziś nawet i na to nie mają środków. Meksykanka Maria Sanchez przyznaje, że nocami odwiedza stołówki publiczne, by przeżyć. Po zwolnieniu z pracy, pensja męża wystarcza jedynie na pokrycie rachunków – podaje dziennik.
Potrzebującym jest Portorykańczyk Jaime Agosto. „Najpierw mnie zwolnili z pracy. Później wyeksmitowali z mieszkania. Dziś nie mam nic, oprócz stołówki publicznej i schroniska dla bezdomnych" – wyznaje Jaime.
James Macklin – założyciel inicjatywy „Dzień Dziękczynienia" powiadamia, że z pomocą wolontariuszy dożywił w zeszłym roku ponad 55 tys. Nowojorczyków. W tym roku ma nadzieję, że liczba wzrośnie do 60 tys. „Nie można jednak zapomnieć, że wielu ludzi nie ma co włożyć do garnka każdego dnia w roku” – dodaje James Macklin.
Co piąte dziecko w Nowym Jorku kładzie się spać z pustym żołądkiem – komentują członkowie Organizacji Walka z Głodem. – Ta liczba boli, szczególnie dlatego, że mieszkamy w bogatym kraju, który nie powinien mieć problemów z dożywianiem swoich obywateli. Prezydent Obama obiecał, że w ciągu pięciu lat zamierza zmniejszyć problem głodu wśród dzieci. My go zwalczymy całkowicie. Szybciej niż rząd – dodaje organizacja.
ab
„Aspirujemy do bycia światowym imperium, a wstyd jest nam się przyznać, że nie potrafimy zapewnić ludziom podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie" – wyznaje Jim Wrengler z Organizacji Walka z Głodem.
Potrzebującymi nie są ludzie bezdomni. To ludzie ekstremalnie biedni – całe rodziny, które przyjechały do Ameryki „za chlebem", a dziś nawet i na to nie mają środków. Meksykanka Maria Sanchez przyznaje, że nocami odwiedza stołówki publiczne, by przeżyć. Po zwolnieniu z pracy, pensja męża wystarcza jedynie na pokrycie rachunków – podaje dziennik.
Potrzebującym jest Portorykańczyk Jaime Agosto. „Najpierw mnie zwolnili z pracy. Później wyeksmitowali z mieszkania. Dziś nie mam nic, oprócz stołówki publicznej i schroniska dla bezdomnych" – wyznaje Jaime.
James Macklin – założyciel inicjatywy „Dzień Dziękczynienia" powiadamia, że z pomocą wolontariuszy dożywił w zeszłym roku ponad 55 tys. Nowojorczyków. W tym roku ma nadzieję, że liczba wzrośnie do 60 tys. „Nie można jednak zapomnieć, że wielu ludzi nie ma co włożyć do garnka każdego dnia w roku” – dodaje James Macklin.
Co piąte dziecko w Nowym Jorku kładzie się spać z pustym żołądkiem – komentują członkowie Organizacji Walka z Głodem. – Ta liczba boli, szczególnie dlatego, że mieszkamy w bogatym kraju, który nie powinien mieć problemów z dożywianiem swoich obywateli. Prezydent Obama obiecał, że w ciągu pięciu lat zamierza zmniejszyć problem głodu wśród dzieci. My go zwalczymy całkowicie. Szybciej niż rząd – dodaje organizacja.
ab