Prezydent USA Barack Obama długo zastanawiał się zanim zdecydował się na wzmocnienie sił amerykańskich w Afganistanie, ale jego decyzja jest słuszna. Po to, by się z Afganistanu wycofać trzeba najpierw mocniej się tam zaangażować – pisze brytyjski „Times” komentując przemówienie Obamy i zapowiedź zwiększenia liczby żołnierzy USA w Afganistanie o ok. 30 tysięcy.
„Wojny są jak prace w domu, łatwo się je zaczyna, ale jeśli nie doprowadzi się ich do końca, to skutkiem jest ogólny bałagan" – czytamy w dzienniku. Według „Timesa”, Obama nie chce, by Afganistan pozostał „projektem niedokończonym”.
Gazeta zwraca uwagę, że rozmieszczenie dodatkowych wojsk USA rozpocznie się w styczniu i będzie następowało w kilku fazach w zależności od tego, jak z ruchem rebelianckim będzie sobie radził afgański rząd.
„Times" nie ma wątpliwości, iż „Obamie będzie o wiele łatwiej przekonać do swych planów Kongres i opinię, jeśli swój plan nie przedstawi jako eskalacji wojny, lecz jako początek wycofywania się z tego kraju”.
Także dla dziennika „Daily Telegraph" ważne jest to, że Obama po raz pierwszy wyznaczył datę – lipiec 2011 roku, jako początek wycofywania się Amerykanów z Afganistanu. „Prezydent USA podjął najbardziej ryzykowne przedsięwzięcie, które może zadecydować o tym, jak jego prezydentura będzie oceniana” – twierdzi gazeta.
Dla „Daily Mail", przemówienie Obamy w Akademii Wojskowej West Point jest „mieszanym sygnałem” i dowodem na to, iż „stąpa on po cienkiej politycznej linie”. Według gazety Obama podkreśla z jednej strony, iż wojna jest wciąż do wygrania, a z drugiej daje do zrozumienia, że zaangażowanie USA ma swoje ograniczenia.
„Independent" ocenia, że skierowanie nowych sił USA do Afganistanu „wywoła podejrzenia w sąsiednim Pakistanie”, który ma inne regionalne priorytety niż Waszyngton. Islamabad obawia się, że rebelianci wyparci z Afganistanu przeniosą się do pakistańskiego Beludżystanu i że większa liczba Amerykanów w Afganistanie skomplikuje pakistańską ofensywę przeciw talibom w Południowym Waziristanie.
Osobne obawy Pakistanu odnoszą się do tego co będzie po sugerowanym przez Amerykanów terminie wycofania z Afganistanu – wskazuje „Independent".
„Guardian" zauważa, iż amerykańskie zaangażowanie w Afganistanie zbiega się z największą recesją gospodarczą od lat 30. XX wieku i przewyższa wysiłek wojenny ZSRR z lat 80. Wskazuje, iż wyposażenie i wysłanie jednego żołnierza USA kosztuje 1 mln dolarów i wylicza, iż łącznie z udziałem sojuszników, w Afganistanie rozmieszczonych zostanie ok. 150 tys. żołnierzy, co odpowiada poziomowi z Iraku po 2007 roku.
PAP
Gazeta zwraca uwagę, że rozmieszczenie dodatkowych wojsk USA rozpocznie się w styczniu i będzie następowało w kilku fazach w zależności od tego, jak z ruchem rebelianckim będzie sobie radził afgański rząd.
„Times" nie ma wątpliwości, iż „Obamie będzie o wiele łatwiej przekonać do swych planów Kongres i opinię, jeśli swój plan nie przedstawi jako eskalacji wojny, lecz jako początek wycofywania się z tego kraju”.
Także dla dziennika „Daily Telegraph" ważne jest to, że Obama po raz pierwszy wyznaczył datę – lipiec 2011 roku, jako początek wycofywania się Amerykanów z Afganistanu. „Prezydent USA podjął najbardziej ryzykowne przedsięwzięcie, które może zadecydować o tym, jak jego prezydentura będzie oceniana” – twierdzi gazeta.
Dla „Daily Mail", przemówienie Obamy w Akademii Wojskowej West Point jest „mieszanym sygnałem” i dowodem na to, iż „stąpa on po cienkiej politycznej linie”. Według gazety Obama podkreśla z jednej strony, iż wojna jest wciąż do wygrania, a z drugiej daje do zrozumienia, że zaangażowanie USA ma swoje ograniczenia.
„Independent" ocenia, że skierowanie nowych sił USA do Afganistanu „wywoła podejrzenia w sąsiednim Pakistanie”, który ma inne regionalne priorytety niż Waszyngton. Islamabad obawia się, że rebelianci wyparci z Afganistanu przeniosą się do pakistańskiego Beludżystanu i że większa liczba Amerykanów w Afganistanie skomplikuje pakistańską ofensywę przeciw talibom w Południowym Waziristanie.
Osobne obawy Pakistanu odnoszą się do tego co będzie po sugerowanym przez Amerykanów terminie wycofania z Afganistanu – wskazuje „Independent".
„Guardian" zauważa, iż amerykańskie zaangażowanie w Afganistanie zbiega się z największą recesją gospodarczą od lat 30. XX wieku i przewyższa wysiłek wojenny ZSRR z lat 80. Wskazuje, iż wyposażenie i wysłanie jednego żołnierza USA kosztuje 1 mln dolarów i wylicza, iż łącznie z udziałem sojuszników, w Afganistanie rozmieszczonych zostanie ok. 150 tys. żołnierzy, co odpowiada poziomowi z Iraku po 2007 roku.
PAP