Minister spraw wewnętrznych, Brice Hortefeux, rozpoczął walkę z handlem bronią we Francji. Planuje przeprowadzenie uderzeniowej operacji na przedmieściach miast, ujawnia „Le Figaro”.
Można oszacować, że we Francji znajduje się obecnie powyżej 30 tys. broni. Jednak „statystyki te są bardzo płynne", podkreśla „Le Figaro”. Wystarczy, że policja zatrzyma „kolekcjonera”, który posiada 300 lub 400 sztuk nielegalnej broni, aby roczne statystyki uległy wyraźnej zmianie, wyjaśnia paryski dziennik.
Thierry Ourgaud, komendant ds. walki z przestępczością zorganizowaną i wyłudzeniami finansowymi w Komendzie głównej policji sądowej (DCPJ) jest ostrożny wobec wszelkich kalkulacji. Według niego istnieją trzy podstawowe źródła zaopatrzenia: zapasy broni wojennej z Bałkanów, rekonstruowana broń z Hiszpanii i Austrii oraz handel bronią wśród strzelców sportowych i kolekcjonerów. – Kradzież legalnej broni stanowi dodatkowe źródło – donosi „Le Figaro".
Raport przeprowadzony w 1998 roku ujawnił, że na jedną francuską rodzinę przypada od 3 do 4 sztuk broni, „z czego trzy czwarte stanowi broń nielegalna", podaje „Le Figaro”. – Kałasznikow pozostaje bronią najmocniej pożądaną wśród najbardziej poważanych osób w środowisku, ale nie tylko. Ta sama broń dostaje się bowiem często w wiele rąk – wyjaśnia komendant ds. broni i materiałów wybuchowych w DCPJ. Jego zdaniem 17 proc. odnotowanego towaru stanowi broń pochodzenia wojennego. 10 proc. przechwyconej broni to broń odebrana w trakcie operacji antynarkotykowych.
Brice Horefeux zwrócił się do prefektury z prośbą o sporządzenie dokładnego raportu, przedstawiającego wszystkie miejsca, w których rozwija się handel bronią. Za miesiąc chciałby go otrzymać. Poznawszy główne miejsca, w których rozwija się nielegalny handel bronią na przedmieściach poszczególnych miast, minister zamierza podjąć zdecydowane działania i „wywrzeć presję" na ludziach zamieszanych w ten nielegalny interes, podaje dziennik. Horefeux zobowiązuje się także do usprawnienia przepisów dotyczących broni. Obecne bowiem są „bezsilne wobec handlarzy”, donosi „Le Figaro”.
km
Thierry Ourgaud, komendant ds. walki z przestępczością zorganizowaną i wyłudzeniami finansowymi w Komendzie głównej policji sądowej (DCPJ) jest ostrożny wobec wszelkich kalkulacji. Według niego istnieją trzy podstawowe źródła zaopatrzenia: zapasy broni wojennej z Bałkanów, rekonstruowana broń z Hiszpanii i Austrii oraz handel bronią wśród strzelców sportowych i kolekcjonerów. – Kradzież legalnej broni stanowi dodatkowe źródło – donosi „Le Figaro".
Raport przeprowadzony w 1998 roku ujawnił, że na jedną francuską rodzinę przypada od 3 do 4 sztuk broni, „z czego trzy czwarte stanowi broń nielegalna", podaje „Le Figaro”. – Kałasznikow pozostaje bronią najmocniej pożądaną wśród najbardziej poważanych osób w środowisku, ale nie tylko. Ta sama broń dostaje się bowiem często w wiele rąk – wyjaśnia komendant ds. broni i materiałów wybuchowych w DCPJ. Jego zdaniem 17 proc. odnotowanego towaru stanowi broń pochodzenia wojennego. 10 proc. przechwyconej broni to broń odebrana w trakcie operacji antynarkotykowych.
Brice Horefeux zwrócił się do prefektury z prośbą o sporządzenie dokładnego raportu, przedstawiającego wszystkie miejsca, w których rozwija się handel bronią. Za miesiąc chciałby go otrzymać. Poznawszy główne miejsca, w których rozwija się nielegalny handel bronią na przedmieściach poszczególnych miast, minister zamierza podjąć zdecydowane działania i „wywrzeć presję" na ludziach zamieszanych w ten nielegalny interes, podaje dziennik. Horefeux zobowiązuje się także do usprawnienia przepisów dotyczących broni. Obecne bowiem są „bezsilne wobec handlarzy”, donosi „Le Figaro”.
km