Nadzieje po konferencji w sprawie Afganistanu

Nadzieje po konferencji w sprawie Afganistanu

Dodano:   /  Zmieniono: 
O „nadziei pod Hindukuszem” pisze niemiecki dziennik „Die Welt”, komentując wyniki londyńskiej konferencji na temat Afganistanu. Część niemieckich gazet sceptycznie ocenia jednak zapowiedzianą nową strategię zaangażowania w Afganistanie.
Jak pisze „Die Welt", konferencja londyńska przyniosła pozytywne rezultaty. „Cele, na które się zgodzono, są bardziej konkretne, niż te, które okazały się najmniejszym wspólnym mianownikiem na konferencji klimatycznej w Kopenhadze (w grudniu). Jedność ponad 70 rządów w tak skomplikowanej sprawie, jak pokój pod Hindukuszem, jest wartością samą w sobie” – ocenia „Welt”.

Zaznacza jednak, że odmienną kwestią jest to, „jak długo londyńskie porozumienie zachowa swą wartość giełdową". „Przywódcy talibscy odrzucili wczoraj politykę pojednania ‘okupantów’” – przypomina komentator.

Według niego londyńska konferencja nie dała też odpowiedzi na pytanie, co należy uczynić, gdy talibowie staną na drodze osiągnięciu pożądanych rezultatów cywilnej odbudowy Afganistanu.

„Ale pytanie to nie jest jeszcze aktualne (...) Jeśli pojednanie z talibami oraz cywilna odbudowa będą stały w miejscu, uczestnicy konferencji w Londynie wyciągną z tego wnioski. Będą mogli powiedzieć sobie i wyborcom, że na oczach całego świata i z całych sił próbowano zmienić sytuację nie tylko poprzez działania militarne" – dodaje „Welt”.

Nowa strategia to żaden przełom

Frankfurter Allgemeine Zeitung" krytykuje z kolei stanowisko Niemiec i większości krajów Europy w sprawie Afganistanu. Jak pisze, ogłoszona w tym tygodniu przez niemiecki rząd zmiana strategii zaangażowania pod Hindukuszem „nie jest tak epokowa”, jak się to przedstawia.

„Amerykanie – jak pokazują zmienione w zeszłym roku ich wytyczne w sprawie misji – nie czekali do kolejnej konferencji w sprawie Afganistanu, by wyciągnąć konsekwencje z własnych błędów. Ale Europejczycy chętnie konferują, zwłaszcza gdy muszą zmagać się z tymi samymi trudnościami wewnątrzpolitycznymi" – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. 

„Z Londynu miał popłynąć sygnał dla zmęczonych wojną narodów, że wszyscy, także Afgańczycy, muszą jeszcze raz podjąć duży wysiłek, ale dzięki temu doprowadzą sprawę do końca. Także Berlin nie mógł uniknąć zaoferowania kilkuset dodatkowych żołnierzy" – ocenia dziennik. I podsumowuje: „jeszcze tylko talibowie” muszą trzymać się nowej strategii.

Strategia kapitulacji

Z kolei „Berliner Zeitung" pisze o „strategii kapitulacji” w Afganistanie. „Prawie dziesięć lat po obaleniu talibów, wspólnota międzynarodowa wycofuje się z Afganistanu. Po Brytyjczykach, po Sowietach, po tych wszystkich, którzy już raz próbowali, kapituluje także cała międzynarodowa siła militarna i gospodarcza” – ocenia dziennik.
„To kapitulacja, ale nazywają ją zmianą strategii. Mówią o zmianie. To brzmi dużo bardziej pozytywnie" – dodaje. „Na początek trochę więcej wszystkiego: żołnierzy, instruktorów, pieniędzy. Ale od 2011 roku – i to decydujące w zmianie strategii – kraj będzie pozostawiany sam sobie, stopniowo, by nikt nie mówił o stadzie zajęcy uciekających ze strachu”.

Według „Berliner Zeitung" polityka Zachodu w sprawie Afganistanu uzależniona jest od rozważań wewnątrzpolitycznych oraz terminów wyborczych.

PAP, im