Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", dane osób, które uciekają przed płaceniem podatków w kraju, to łakomy kąsek dla naszych służb. Kupowanie informacji nie jest niczym nowym. Głośno o tym jednak się nie mówi.
- Sposób zdobycia informacji jest największą tajemnicą służb. Musimy chronić nasze źródła - mówi "Rz" inspektor kontroli skarbowej. Zapewnia, że choć skarbówka zdobywa wszystkie swoje informacje (np. o osobach handlujących w sieci) na różne sposoby, to jednak zawsze legalnie. Inspektorzy wychodzą bowiem z założenia, że to, co nie jest prawem zabronione, jest dopuszczalne.
Przedstawiciele służb, z którymi rozmawiała "Rz", nie kryją, że przy okazji kontroli podatników pod kątem uzyskiwania przez nich przychodów z nieujawnionych źródeł trafiają na ślad rozmaitych dziwnych transakcji finansowych, które mogą świadczyć o wyprowadzaniu majątku poza granice kraju, i to na dużą skalę. Skarbówka mówi wręcz o luce w polskim prawie, która uniemożliwia sprawdzenie, czy bogate osoby nie powinny jednak płacić podatków w kraju.
Przedstawiciele służb, z którymi rozmawiała "Rz", nie kryją, że przy okazji kontroli podatników pod kątem uzyskiwania przez nich przychodów z nieujawnionych źródeł trafiają na ślad rozmaitych dziwnych transakcji finansowych, które mogą świadczyć o wyprowadzaniu majątku poza granice kraju, i to na dużą skalę. Skarbówka mówi wręcz o luce w polskim prawie, która uniemożliwia sprawdzenie, czy bogate osoby nie powinny jednak płacić podatków w kraju.