Wybierając na prezydenta Wiktora Janukowycza Ukraina zamknęła rozdział pod tytułem pomarańczowa rewolucja. Zwycięstwo tego kandydata cieszy ogromnie Rosję - pisze w poniedziałek prasa francuska komentując wyniki ukraińskich wyborów.
Lewicowy dziennik "Liberation" podkreśla, że już po pierwszej turze głosowania z 17 stycznia kremlowski "duet Miedwiediew-Putin zacierał ręce". "Po klęsce Wiktora Juszczenki, przywódcy pomarańczowej rewolucji i lidera marzeń o prozachodniej Ukrainie, nadeszła godzina ponownych serdecznych stosunków między dwoma braterskimi państwami" - pisze "Liberation".
Gazeta zauważa, że zarówno Janukowycz jak i jego rywalka w drugiej turze, premier Julia Tymoszenko "pragną odnowić dobre relacje z Kremlem". Jednak - jak dodaje dziennik - lider Partii Regionów okazywał to ostentacyjnie, przemawiając w czasie kampanii prezydenckiej po rosyjsku, w przeciwieństwie do swojej rywalki, która wolała zwracać się do Ukraińców w ich ojczystym języku.
Według "Liberation", Janukowycz jest politykiem elastycznym i "dowiódł już, że aby pozostać przy władzy, jest gotowy zmienić fundamenty swojego programu". Gazeta podkreśla, że w jego przypadku "nie ma mowy o odwrocie od państw Unii Europejskiej, które pozostają ważnym rynkiem dla jego sponsorów i biznesmenów Partii Regionów".
Konserwatywne "Le Figaro" zwraca uwagę, że niewielka różnica między kandydatami w drugiej turze wyborów "grozi frondą". Jeszcze przed liczeniem głosów sztab Tymoszenko ostrzegał przed fałszerstwami na korzyść Janukowycza. Jednak - dodaje "Le Figaro" - obecni na Ukrainie europejscy obserwatorzy wyborów z UE i OBWE nie zauważyli do tej pory żadnych nadużyć, mogących podważyć rezultat wyborów.
Centroprawicowy dziennik pisze też o "potężnych sponsorach" Janukowycza - oligarchach, którzy finansowali jego kampanię wyborczą. To oni - zdaniem gazety - pomogli mu wrócić na polityczną scenę po niesławnym zejściu z niej w czasie pomarańczowej rewolucji 2004 roku.
Według "Le Figaro", lider Partii Regionów, który jeszcze w 2004 roku miał wśród swych przeciwników opinię "zbira Putina", z biegiem czasu, dzięki pomocy speców od public relations, przybrał "bardziej cywilizowany wizerunek".
"Wydaje się, że ten dawny chuligan (Janukowycz w młodości był karany za rozbój i kradzież - PAP) stał się z czasem uczniem realpolitik" - komentuje gazeta. "Jego tendencje prorosyjskie nie osłabły. Ale w trosce o schlebianie zachodnim kapitałom, deklaruje swoje nawrócenie na wartości demokratyczne i chęć zbliżenia do Unii Europejskiej" - zaznacza "Le Figaro".
Gazeta zauważa, że zarówno Janukowycz jak i jego rywalka w drugiej turze, premier Julia Tymoszenko "pragną odnowić dobre relacje z Kremlem". Jednak - jak dodaje dziennik - lider Partii Regionów okazywał to ostentacyjnie, przemawiając w czasie kampanii prezydenckiej po rosyjsku, w przeciwieństwie do swojej rywalki, która wolała zwracać się do Ukraińców w ich ojczystym języku.
Według "Liberation", Janukowycz jest politykiem elastycznym i "dowiódł już, że aby pozostać przy władzy, jest gotowy zmienić fundamenty swojego programu". Gazeta podkreśla, że w jego przypadku "nie ma mowy o odwrocie od państw Unii Europejskiej, które pozostają ważnym rynkiem dla jego sponsorów i biznesmenów Partii Regionów".
Konserwatywne "Le Figaro" zwraca uwagę, że niewielka różnica między kandydatami w drugiej turze wyborów "grozi frondą". Jeszcze przed liczeniem głosów sztab Tymoszenko ostrzegał przed fałszerstwami na korzyść Janukowycza. Jednak - dodaje "Le Figaro" - obecni na Ukrainie europejscy obserwatorzy wyborów z UE i OBWE nie zauważyli do tej pory żadnych nadużyć, mogących podważyć rezultat wyborów.
Centroprawicowy dziennik pisze też o "potężnych sponsorach" Janukowycza - oligarchach, którzy finansowali jego kampanię wyborczą. To oni - zdaniem gazety - pomogli mu wrócić na polityczną scenę po niesławnym zejściu z niej w czasie pomarańczowej rewolucji 2004 roku.
Według "Le Figaro", lider Partii Regionów, który jeszcze w 2004 roku miał wśród swych przeciwników opinię "zbira Putina", z biegiem czasu, dzięki pomocy speców od public relations, przybrał "bardziej cywilizowany wizerunek".
"Wydaje się, że ten dawny chuligan (Janukowycz w młodości był karany za rozbój i kradzież - PAP) stał się z czasem uczniem realpolitik" - komentuje gazeta. "Jego tendencje prorosyjskie nie osłabły. Ale w trosce o schlebianie zachodnim kapitałom, deklaruje swoje nawrócenie na wartości demokratyczne i chęć zbliżenia do Unii Europejskiej" - zaznacza "Le Figaro".
PAP, im