"NG" zauważa, że "latem, w czasie odwilży w relacjach Mińsk - Bruksela, przedstawiciele opozycyjnego ZPB żywili nadzieję, że zostaną oficjalnie uznani i zarejestrowani; że wreszcie zostaną pozostawieni w spokoju".
"Jednak tak się nie stało. Eksperci są zdania, że w tak ważnym okresie przedwyborczym - wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się na początku 2011 roku - Mińsk nie ma ochoty na zabawy w demokrację" - pisze dziennik i przypomina, że "to właśnie ze strony Polski prezydent Alaksandr Łukaszenka spodziewał się niespodzianki w postaci kolorowej rewolucji".
Także "Kommiersant" zwraca uwagę, że "Mińsk na razie odrzuca oskarżenia ze strony Europejczyków". "Związek Polaków, o którym mówią władze Polski i UE, nie istnieje" - cytuje moskiewska gazeta wypowiedź białoruskiego pełnomocnika ds. religii i narodowości Leanida Hulaki.
PAP