Przed swoją wizytą w Berlinie Papandreu zapewnił, że jego pogrążony w tarapatach finansowych kraj nie chce stać się "europejskim Lehman Brothers" i dlatego przyjął pakiet trudnych reform; upadek amerykańskiego banku Lehman Brothers jesienią 2008 r. zapoczątkował globalny kryzys finansowy. - Niestety w mediach przedstawiono to tak, jak byśmy prosili o "kaucję, zatem o to, by Niemcy i inni Europejczycy nas "wykupili" - ubolewał. "Nigdy o to nie prosiliśmy i nie prosimy o pieniądze. To, czego potrzebujemy, to wsparcie ze strony UE i naszych europejskich partnerów, abyśmy otrzymali na rynkach kredyty na lepszych warunkach" - powiedział szef greckiego rządu.
"Nie chodzi o to, by dostać kredyty na tak korzystnych warunkach, jakie mają Niemcy, ale na korzystniejszych niż obecnie. Teraz aby otrzymać pięć miliardów euro musimy spłacić 750 mln euro więcej niż musiałyby spłacać Niemcy. Tego nie udźwignie żaden kraj UE. W taki sposób nigdy więcej nie będziemy konkurencyjni. Przeciwnie: nasza konkurencyjność będzie cierpieć coraz bardziej i staniemy się coraz większym ciężarem" - ocenił Papandreu.
Jego zdaniem europejska unia walutowa nie jest zagrożona przez kłopoty Grecji. "Byłoby tak wówczas, gdyby Grecja załamała się w pewnym sensie i efektem domina pociągnęła za sobą inne kraje. Ale czynimy wszystko, by tego uniknąć. Jeśli się uda, kryzys ten wzmocni UE i euro" - dodał polityk.
Wyraził również ubolewanie z powodu niedawnych napięć medialno-politycznych pomiędzy Grecją a Niemcami. Niemieckie media zarzucały Grekom korupcję, szwindle i lenistwo, zaś Grecy zareagowali wypominaniem Niemcom nazistowskiej przeszłości i żądaniem spłaty reparacji za II wojnę światową.
"Nie prosiliśmy niemieckich podatników, by nas zbawili, płacili za nasze emerytury i urlopy. Twierdzenia takie są nieuczciwe. Grecy nie mają korupcji w genach, tak jak Niemcy nie mają w genach narodowego socjalizmu. Trzymanie się takich stereotypów jest bardzo szkodliwe, zwłaszcza że stoimy przed wielkimi globalnymi wyzwaniami, którym żaden kraj nie może sprostać w pojedynkę. Musimy się trzymać razem" - dodał Papandreu.
PAP