Godzinami kręcą się po centrach handlowych i sprzedają ciało w zamian za markowe ubrania, telefony, a nawet odtwarzacze mp3. To galerianki – bohaterki filmu Katarzyny Rosłaniec, który wywołał w Polsce ożywioną debatę - pisze New York Times.
Rosłaniec zainteresowała się galeriankami trzy lata temu; nawiązała kontakt z kilkoma dziewczynami, które przez pół roku zwierzały jej się z ich seksualnych doświadczeń, opowiadały o sponsorach i najbardziej pożądanych markach, ale także o braku zainteresowania ze strony rodziców, niechcianych ciążach i zniszczonych marzeniach. Na podstawie tych rozmów powstał wstrząsający film fabularny - „Galerianki - który miał swoją polską premierę jesienią i wywołał dyskusję na temat moralnego upadku w Polsce - konserwatywnym, katolickim kraju.
Główna bohaterka filmu, Milena, obeznana w uwodzicielskich sztuczkach przywódczyni grupy galerianek, tłumaczy Ali, nowej ‘adeptce’ prostytucji, jak znaleźć odpowiedniego sponsora – Sprawdź, czy jego buty, zegarek i telefon wyglądają na drogie. To na początek. Miłość nie istnieje, liczy się tylko seks. Prawdziwe galerianki dodają, że po zauważeniu odpowiedniego sponsora starają się zwrócić jego uwagę, przymierzając ubrania w zmysłowy sposób. Odmawiają seksu za pieniądze – zapłatą mogą być tylko ubrania lub akcesoria. Później idzie się do ubikacji lub do samochodu. Ostatnio jednak wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa w centrach handlowych, aby ograniczyć prostytucję – dziewczyny muszą więc przeczesywać coraz to inne tereny.
Katarzyna Rosłaniec nazwała galerianki córkami kapitalizmu. Ich rodzice zatracili się w pogoni za samochodami czy pralkami, rzadko bywają w domu. A nikt inny nie wpoi dorastającym dziewczynom odpowiedniego systemu wartości – mówi reżyserka filmu. W efekcie żyją one w świecie pozbawionym uczuć, w którym liczy się wyłącznie chłodna kalkulacja.
Jedni krytycy twierdzą, iż galerianki to zjawisko typowe dla postkomunistycznego społeczeństwa, inni – że reżyserka wyolbrzymiła problem. Sama Katarzyna Rosłaniec przekonuje, że ten rodzaj prostytucji nie jest typowy tylko dla Polski – podczas projekcji filmu na całym świecie opowiadano jej o galeriankach – z Hong Kongu, Tel Awiwu czy Toronto. Tylko w Finlandii widzowie byli zaskoczeni tym zjawiskiem – mówi Rosłaniec – ale to zamożne państwo dbające o obywateli.
Jak podają statystyk, 20 proc. nastoletnich prostytutek w Polsce oferuje usługi seksualne w zamian za ubrania, modne gadżety czy bilety na koncerty. Przeciętny wiek rozpoczęcia ‘kariery’ to 15 lat w przypadku dziewczyn i 14 lat u chłopców.
Według niektórych opinii, film przedstawia upiększony, wyretuszowany obraz prostytucji.
Pracownicy socjalni mówią, że niektóre z galerianek były często wykorzystywane, chodziły brudne i zaniedbane – ale nadal nosiły rzucające się w oczy modne dodatki.
Zdaniem Adama Bogoryi-Zakrzewskiego, dziennikarza, który nakręcił film dokumentalny o galeriankach, zjawisko to obnażyło prawdziwy zakres wpływów kościoła katolickiego w Polsce, przeciwnego aborcji, homoseksualizmowi i antykoncepcji. Tak naprawdę kościół nie ma kontaktu z młodszym pokoleniem, dla którego większe znaczenie niż religia ma seks, alkohol i konsumpcjonizm. Centra handlowe to nowe katedry – mówi Bogoryja-Zakrzewski.
Kościół w istocie jest zaniepokojony faktem, że Polacy wolą zakupy od mszy – kilka lat temu w jednej z katowickich galerii zainstalowano konfesjonał, aby umożliwić klientom spowiedź przed świętami Bożego Narodzenia.
Jak pisze New York Times, prostytucja w centrach handlowych może być też oznaką zaniku ideału równości. Nasze matki miały po jednej szmacianej lalce i były szczęśliwe – mówi Milena, odtwórczyni głównej roli w filmie Katarzyny Rosłaniec – my nudzimy się najnowszymi modelami Barbie po kilku minutach. Za komuny nosiło się w szkole identyczne mundurki, a teraz nastolatki chcą mieć najmodniejsze ubrania i zawsze im mało.
Niezależnie od tego, jak interpretuje się przyczyny tego zjawiska, rodzice i pracownicy socjalni obawiają się, że młodzież uzna galerianki za wzorce do naśladowania. Marcin Drewniak, który pomaga nastolatkom w Krakowie, uważa centra handlowe za nowe miejsca rozrywki, jednoczesny azyl i pokusę. – Można iść do galerii i przestać martwić się o pogodę czy wtrącających się dorosłych. Można spryskiwać się perfumami i przymierzać ubrania, nawet jeśli nie ma się pieniędzy. Galerie są dla nastolatków niczym krainy z bajki – to było nie do pomyślenia w czasach komunizmu.
Typowa galerianka ma według niego 14-16 lat i pochodzi z rozbitej rodziny. Często nadużywa narkotyków lub alkoholu i bardzo chce cieszyć się lepszą opinią – stąd decyzja o seksie za ubrania. Galerianki często nazywają sponsorów swoimi chłopakami lub frajerami, aby stłumić świadomość, że tak naprawdę są prostytutkami.
Wiele dziewczyn mówi, że szkoda im galerianek - wcale im nie zadroszczą. Nina Chmielewska, początkująca aktorka, mówi, że zna kilka takich dziewczyn w swojej szkole. Budzą w niej odrazę, ale rozumie powody ich zachowania. – Jeśli chcesz być cool i mieć przyjaciół, to musisz mieć dobry telefon, modne ubrania i chłopaka. Ludzie oceniają innych po wyglądzie. – twierdzi Nina. - Ale nie chciałabym skończyć z jakimś przepoconym brzydalem.
MB
Główna bohaterka filmu, Milena, obeznana w uwodzicielskich sztuczkach przywódczyni grupy galerianek, tłumaczy Ali, nowej ‘adeptce’ prostytucji, jak znaleźć odpowiedniego sponsora – Sprawdź, czy jego buty, zegarek i telefon wyglądają na drogie. To na początek. Miłość nie istnieje, liczy się tylko seks. Prawdziwe galerianki dodają, że po zauważeniu odpowiedniego sponsora starają się zwrócić jego uwagę, przymierzając ubrania w zmysłowy sposób. Odmawiają seksu za pieniądze – zapłatą mogą być tylko ubrania lub akcesoria. Później idzie się do ubikacji lub do samochodu. Ostatnio jednak wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa w centrach handlowych, aby ograniczyć prostytucję – dziewczyny muszą więc przeczesywać coraz to inne tereny.
Katarzyna Rosłaniec nazwała galerianki córkami kapitalizmu. Ich rodzice zatracili się w pogoni za samochodami czy pralkami, rzadko bywają w domu. A nikt inny nie wpoi dorastającym dziewczynom odpowiedniego systemu wartości – mówi reżyserka filmu. W efekcie żyją one w świecie pozbawionym uczuć, w którym liczy się wyłącznie chłodna kalkulacja.
Jedni krytycy twierdzą, iż galerianki to zjawisko typowe dla postkomunistycznego społeczeństwa, inni – że reżyserka wyolbrzymiła problem. Sama Katarzyna Rosłaniec przekonuje, że ten rodzaj prostytucji nie jest typowy tylko dla Polski – podczas projekcji filmu na całym świecie opowiadano jej o galeriankach – z Hong Kongu, Tel Awiwu czy Toronto. Tylko w Finlandii widzowie byli zaskoczeni tym zjawiskiem – mówi Rosłaniec – ale to zamożne państwo dbające o obywateli.
Jak podają statystyk, 20 proc. nastoletnich prostytutek w Polsce oferuje usługi seksualne w zamian za ubrania, modne gadżety czy bilety na koncerty. Przeciętny wiek rozpoczęcia ‘kariery’ to 15 lat w przypadku dziewczyn i 14 lat u chłopców.
Według niektórych opinii, film przedstawia upiększony, wyretuszowany obraz prostytucji.
Pracownicy socjalni mówią, że niektóre z galerianek były często wykorzystywane, chodziły brudne i zaniedbane – ale nadal nosiły rzucające się w oczy modne dodatki.
Zdaniem Adama Bogoryi-Zakrzewskiego, dziennikarza, który nakręcił film dokumentalny o galeriankach, zjawisko to obnażyło prawdziwy zakres wpływów kościoła katolickiego w Polsce, przeciwnego aborcji, homoseksualizmowi i antykoncepcji. Tak naprawdę kościół nie ma kontaktu z młodszym pokoleniem, dla którego większe znaczenie niż religia ma seks, alkohol i konsumpcjonizm. Centra handlowe to nowe katedry – mówi Bogoryja-Zakrzewski.
Kościół w istocie jest zaniepokojony faktem, że Polacy wolą zakupy od mszy – kilka lat temu w jednej z katowickich galerii zainstalowano konfesjonał, aby umożliwić klientom spowiedź przed świętami Bożego Narodzenia.
Jak pisze New York Times, prostytucja w centrach handlowych może być też oznaką zaniku ideału równości. Nasze matki miały po jednej szmacianej lalce i były szczęśliwe – mówi Milena, odtwórczyni głównej roli w filmie Katarzyny Rosłaniec – my nudzimy się najnowszymi modelami Barbie po kilku minutach. Za komuny nosiło się w szkole identyczne mundurki, a teraz nastolatki chcą mieć najmodniejsze ubrania i zawsze im mało.
Niezależnie od tego, jak interpretuje się przyczyny tego zjawiska, rodzice i pracownicy socjalni obawiają się, że młodzież uzna galerianki za wzorce do naśladowania. Marcin Drewniak, który pomaga nastolatkom w Krakowie, uważa centra handlowe za nowe miejsca rozrywki, jednoczesny azyl i pokusę. – Można iść do galerii i przestać martwić się o pogodę czy wtrącających się dorosłych. Można spryskiwać się perfumami i przymierzać ubrania, nawet jeśli nie ma się pieniędzy. Galerie są dla nastolatków niczym krainy z bajki – to było nie do pomyślenia w czasach komunizmu.
Typowa galerianka ma według niego 14-16 lat i pochodzi z rozbitej rodziny. Często nadużywa narkotyków lub alkoholu i bardzo chce cieszyć się lepszą opinią – stąd decyzja o seksie za ubrania. Galerianki często nazywają sponsorów swoimi chłopakami lub frajerami, aby stłumić świadomość, że tak naprawdę są prostytutkami.
Wiele dziewczyn mówi, że szkoda im galerianek - wcale im nie zadroszczą. Nina Chmielewska, początkująca aktorka, mówi, że zna kilka takich dziewczyn w swojej szkole. Budzą w niej odrazę, ale rozumie powody ich zachowania. – Jeśli chcesz być cool i mieć przyjaciół, to musisz mieć dobry telefon, modne ubrania i chłopaka. Ludzie oceniają innych po wyglądzie. – twierdzi Nina. - Ale nie chciałabym skończyć z jakimś przepoconym brzydalem.
MB