Po 1989 roku rodzina Gawrońskich podjęła starania o odzyskanie własności, zakończone wydaniem przez polskie sądy korzystnego dla Gawrońskich wyroku. Następne lata upłynęły na oczekiwaniu na zwrot pałacyku - relacjonuje "Corriere della Sera". Mijały tymczasem kolejne terminy, w jakich ambasada miała opuścić ten gmach. Ostateczny minął w listopadzie 2007 roku.
Obecnie rodzina Gawrońskich utrzymuje, że gmach zajmowany jest już nielegalnie przez ambasadę Serbii i to mimo że dyplomaci już się stamtąd wyprowadzili. Kluczy jednak nie oddano. Ponadto Gawrońscy argumentują, że Serbowie nie zapłacili za wynajem budynku. Na drzwiach ambasady zawieszono prowizoryczną kartkę z napisem: "Ambasada Republiki Serbii". Rodzina właścicieli nie wyklucza obecnie, że kiedy 15 marca w gmachu ambasady pojawi się komornik, by go ostatecznie odzyskać, strona serbska zechce posłużyć się immunitetem dyplomatycznym.
Jaś Gawroński powiedział, że wciąż liczy na rozwiązanie tego problemu. Wyraził przekonanie, że może do tego doprowadzić jedynie "mocna presja na Serbów". Wyraził też uznanie dla działań, podejmowanych w tej sprawie przez szefa włoskiej dyplomacji Franco Frattiniego.
PAP