Czwartkowy "Wall Street Journal" i inne media, np. radio NPR, zwróciły uwagę, że przewidziana traktatem START redukcja może być faktycznie nawet mniejsza niż to ogłoszono (o 30 procent, czyli z 2200 do 1550 głowic, albo "sztuk broni nuklearnej", po obu stronach). Wynika to ze szczegółowych zapisów traktatu, które jako jedną sztukę broni pozwalają liczyć również ciężkie bombowce przenoszące broń atomową - chociaż jeden taki samolot może zabrać ze sobą kilkadziesiąt głowic. Oznacza to, że nie naruszając traktatu, Rosja będzie mogła de facto zmniejszyć liczbę głowic o 190, a USA tylko o 100 (z obecnego poziomu, odpowiednio: 2600 i 2100 głowic).
Wszystko to oznacza - podkreślają media - że START prawie nic nie zmieni w zakresie strategicznej sytuacji na świecie, która charakteryzuje się wciąż wielką przewagą nuklearnych arsenałów USA i Rosji nad arsenałami innych państw atomowych. Znaczenie układu jest głównie polityczne. Jak twierdzi Biały Dom, powinien on poprawić stosunki z Rosją, ułatwić zaostrzenie sankcji ONZ wobec Iranu, a także dać przykład krajom usiłującym wejść w posiadanie broni jądrowej, że nie muszą tego robić, gdyż mocarstwa atomowe dążą do rozbrojenia.
Czwartkowy "Wall Street Journal" przypomina w komentarzu redakcyjnym, że NPT (Traktat o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej) nie zapobiegł wejściu Indii i Pakistanu do klubu atomowego - kraje te nie przyłączyły się do tego traktatu. Nie przeszkodził też próbom uzbrojenia się w broń atomową Syrii, Iranu i Korei Północnej - chociaż kraje te traktat podpisały. Zdaniem "WSJ", przed uzbrojeniem w broń nuklearną powstrzymuje niektóre kraje jedynie amerykański parasol atomowy.Konserwatywny dziennik polemizuje z tezą, że START może zachęcić Iran i Koreę Północną do porzucenia ambicji atomowych. "Kraje te zwiększyły swoje wysiłki na rzecz pozyskania broni nuklearnej od kiedy zimna wojna się skończyła, nawet gdy USA i Rosja zmniejszały wtedy swoje arsenały atomowe" - pisze "WSJ" Wytyka także układowi START "zimnowojenną mentalność". "Układ kładzie nacisk na względne rozmiary amerykańskich i rosyjskich arsenałów atomowych, tak jakby nuklearna konfrontacja miedzy obu państwami była wciąż największym zagrożeniem dla świata. Traktat nie ma więc większego strategicznego znaczenia" - ocenia.
"WSJ", podobnie jak inne prawicowe środowiska, uważa, że należy raczej skupić się na zagrożeniach ze strony państw awanturniczych, jak Iran, oraz międzynarodowych terrorystów. Z tego punktu widzenia - argumentuje "WSJ" - "niepokojące jest, że Obama odrzucił propozycję szefa Pentagonu Roberta Gatesa, aby budować nowe głowice nuklearne, nawet w sytuacji gdy nasz starzejący się arsenał atomowy staje się coraz bardziej wątpliwy".
PAP