W Rosji pojawiły się już spekulacje na temat przyczyn runięcia samolotu, w którym zginął prezydent Lech Kaczyński, jego żona oraz wielu czołowych polskich polityków – informuje „Die Welt”. Jak podaje niemiecki dziennik, Rosjanie mówią dużo o tym, że zawinić mógł pilot maszyny.
W związku z tragedią powołano w Moskwie specjalną komisję z Władimirem Putinem na czele, która ma ustalić, co działo się na pokładzie rządowego Tu-154, zanim runął samolot. Ponadto prezydent Rosji wysłał na miejsce tragedii szefa Komitetu Śledczego, Aleksandra Bastrykina. Rzecznik Komitetu Śledczego powiedział rosyjskim mediom, że pod uwagę brane są różne wersje wydarzeń – złe warunki pogodowe, awaria samolotu lub błąd pilota.
Według rosyjskiego Ministerstwa ds. Obrony Cywilnej, w chwili katastrofy prezydenckiego samolotu w okolicach Smoleńska panowała gęsta mgła. Białoruskie służby kontroli lotu już wcześniej poinformowały załogę samolotu o fatalnych warunkach pogodowych, ostrzeżenia zostały jednak zignorowane. „Mimo iż pilotowi doradzono lądowanie w Mińsku lub w Moskwie, wybrał Smoleńsk" – powiedział rzecznik lokalnych białoruskich władz. Jak pisze „Die Welt", pojawiły się także głosy, że lotnisko w Smoleńsku w ogóle nie jest przystosowane do lotów pasażerskich, ale rosyjskie media zaprzeczyły takim stwierdzeniom. Jednak w opinii jednego z pracowników lotniska, przy dzisiejszej pogodzie żaden pilot nie powinien próbować tam wylądować. Tymczasem prezydencki samolot rozbił się w pobliżu lotniska podczas czwartej próby lądowania.
Również awaria jest brana pod uwagę jako przyczyna tragedii. Samoloty typu Tu-154 niejednokrotnie ulegały wypadkom – ostatni z nich wydarzył się w styczniu tego roku, kiedy runął samolot irańskich linii lotniczych Taban Air, powodując obrażenia u 59 osób. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Tu-154, którym leciał Lech Kaczyński, miał już około dwudziestu lat. Samolot najprawdopodobniej rozbił się w wyniku zahaczenia skrzydłem o szczyty drzew, a następnie stanął w płomieniach. Nagranie z odnalezionej czarnej skrzynki może pomóc w wyjaśnieniu okoliczności katastrofy – pisze „Die Welt".
MB
Według rosyjskiego Ministerstwa ds. Obrony Cywilnej, w chwili katastrofy prezydenckiego samolotu w okolicach Smoleńska panowała gęsta mgła. Białoruskie służby kontroli lotu już wcześniej poinformowały załogę samolotu o fatalnych warunkach pogodowych, ostrzeżenia zostały jednak zignorowane. „Mimo iż pilotowi doradzono lądowanie w Mińsku lub w Moskwie, wybrał Smoleńsk" – powiedział rzecznik lokalnych białoruskich władz. Jak pisze „Die Welt", pojawiły się także głosy, że lotnisko w Smoleńsku w ogóle nie jest przystosowane do lotów pasażerskich, ale rosyjskie media zaprzeczyły takim stwierdzeniom. Jednak w opinii jednego z pracowników lotniska, przy dzisiejszej pogodzie żaden pilot nie powinien próbować tam wylądować. Tymczasem prezydencki samolot rozbił się w pobliżu lotniska podczas czwartej próby lądowania.
Również awaria jest brana pod uwagę jako przyczyna tragedii. Samoloty typu Tu-154 niejednokrotnie ulegały wypadkom – ostatni z nich wydarzył się w styczniu tego roku, kiedy runął samolot irańskich linii lotniczych Taban Air, powodując obrażenia u 59 osób. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Tu-154, którym leciał Lech Kaczyński, miał już około dwudziestu lat. Samolot najprawdopodobniej rozbił się w wyniku zahaczenia skrzydłem o szczyty drzew, a następnie stanął w płomieniach. Nagranie z odnalezionej czarnej skrzynki może pomóc w wyjaśnieniu okoliczności katastrofy – pisze „Die Welt".
MB