Wybory prezydenckie muszą odbyć się w Polsce już w czerwcu, ale w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło dwóch kandydatów. Polska polityka nie pogrążyła się wprawdzie w chaosie, czeka ją jednak nowy początek - pisze dziś niemiecki dziennik "Die Tageszeitung".
Premier Donald Tusk miał łzy w oczach, kiedy dowiedział się w sobotę o katastrofie pod Smoleńskiem. Podjął jednak zdecydowane działania i tego samego dnia zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu. Bezpieczeństwo zewnętrzne było najważniejszą kwestią, ponieważ w wyniku tragedii Polska została nagle pozbawiona całego dowództwa armii. Ustalono, że zastępcy ofiar obejmą natychmiast ich stanowiska, więc już parę godzin po katastrofie Donald Tusk mógł oświadczyć, że Polsce nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
Marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski, głęboko przejęty ogłosił tygodniową żałobę narodową. Komorowski, który tymczasowo przejął stanowisko prezydenta RP, musi w ciągu dwóch tygodni ogłosić termin wyborów prezydenckich, głosowanie musi zaś nastąpić w ciągu 60 dni od momentu ustalenia terminu, czyli przed 20. czerwca.
Oprócz Lecha Kaczyńskiego, który miał zamiar wystartować w planowanych na październik wyborach, pod Smoleńskiem zginęli też czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiadomo zatem, kogo partia wysunie jako nowego kandydata na stanowisko prezydenta, chociaż w Warszawie krążą już pogłoski, że może nim zostać Jarosław Kaczyński.. Katastrofa samolotu była dla PiS-u wyjątkowo ciężkim ciosem. Aby partia mogła nadal liczyć się w polskiej polityce, konieczna jest szybka reorganizacja jej szeregów. Jeśli jednak brat zmarłego prezydenta rzeczywiście będzie kandydował w czerwcowych wyborach, to nawet w świetle tragedii ciężko będzie mu odzyskać straconą wśród Polaków sympatię – przewiduje „Die Tageszeitung".
Wydaje się, iż kandydat PO Bronisław Komorowski ma obecnie największe szanse na urząd prezydenta – pisze niemiecki dziennik. Jeśli sprawdzi się w tej roli w ciągu dwóch miesięcy tymczasowej kadencji, powinien być pewien wyborczego sukcesu. Polacy mogą jednak nabrać przekonania, że zwycięstwo przypadło mu zbyt łatwo – i zagłosować na kogoś innego.
Także SLD straciła w katastrofie swojego kandydata na prezydenta. Partia znalazła się w ciężkiej sytuacji: nadal jest kojarzona ze skorumpowanym rządem Leszka Millera, a z powodu niskiego poparcia dla lewicy nowy kandydat prawdopodobnie nie będzie miał żadnych szans na zwycięstwo w wyborach. Niemniej jednak musi on być obecny, żeby SLD nie straciła zupełnie znaczenia na polskiej scenie politycznej.
Pod Smoleńskiem życie stracili najważniejsi przedstawiciele polskiej prawicy, jest zatem bardzo prawdopodobne, że w Polsce zajdzie teraz wiele polityczno-społecznych zmian. Prezes NBP Sławomir Skrzypek, który również zginął w sobotniej katastrofie, podobnie jak politycy PiS-u, sprzeciwiał się wprowadzeniu w Polsce euro. Jeśli jego miejsce zajmie zwolennik obecnego rządu, unijna waluta szybko zastąpi złotówkę – komentuje „Die Tageszeitung".
MB
Marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski, głęboko przejęty ogłosił tygodniową żałobę narodową. Komorowski, który tymczasowo przejął stanowisko prezydenta RP, musi w ciągu dwóch tygodni ogłosić termin wyborów prezydenckich, głosowanie musi zaś nastąpić w ciągu 60 dni od momentu ustalenia terminu, czyli przed 20. czerwca.
Oprócz Lecha Kaczyńskiego, który miał zamiar wystartować w planowanych na październik wyborach, pod Smoleńskiem zginęli też czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiadomo zatem, kogo partia wysunie jako nowego kandydata na stanowisko prezydenta, chociaż w Warszawie krążą już pogłoski, że może nim zostać Jarosław Kaczyński.. Katastrofa samolotu była dla PiS-u wyjątkowo ciężkim ciosem. Aby partia mogła nadal liczyć się w polskiej polityce, konieczna jest szybka reorganizacja jej szeregów. Jeśli jednak brat zmarłego prezydenta rzeczywiście będzie kandydował w czerwcowych wyborach, to nawet w świetle tragedii ciężko będzie mu odzyskać straconą wśród Polaków sympatię – przewiduje „Die Tageszeitung".
Wydaje się, iż kandydat PO Bronisław Komorowski ma obecnie największe szanse na urząd prezydenta – pisze niemiecki dziennik. Jeśli sprawdzi się w tej roli w ciągu dwóch miesięcy tymczasowej kadencji, powinien być pewien wyborczego sukcesu. Polacy mogą jednak nabrać przekonania, że zwycięstwo przypadło mu zbyt łatwo – i zagłosować na kogoś innego.
Także SLD straciła w katastrofie swojego kandydata na prezydenta. Partia znalazła się w ciężkiej sytuacji: nadal jest kojarzona ze skorumpowanym rządem Leszka Millera, a z powodu niskiego poparcia dla lewicy nowy kandydat prawdopodobnie nie będzie miał żadnych szans na zwycięstwo w wyborach. Niemniej jednak musi on być obecny, żeby SLD nie straciła zupełnie znaczenia na polskiej scenie politycznej.
Pod Smoleńskiem życie stracili najważniejsi przedstawiciele polskiej prawicy, jest zatem bardzo prawdopodobne, że w Polsce zajdzie teraz wiele polityczno-społecznych zmian. Prezes NBP Sławomir Skrzypek, który również zginął w sobotniej katastrofie, podobnie jak politycy PiS-u, sprzeciwiał się wprowadzeniu w Polsce euro. Jeśli jego miejsce zajmie zwolennik obecnego rządu, unijna waluta szybko zastąpi złotówkę – komentuje „Die Tageszeitung".
MB