Powołuje się na warszawskich komentatorów, którzy - jak pisze "SZ" - "uważają, że Jarosław Kaczyński zburzyłby mit swego brata, jeśli kandydowałby na jego następcę". "Ale ten mit zostałby tym bardziej zburzony, jeśli okazałoby się, że prezydent osobiście wywierał presję na pilota, aby wylądował - tak jak już raz zdarzyło się podczas kryzysu gruzińskiego przed dwoma laty w trakcie lotu do Tbilisi" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Dodaje też, że pojawia się coraz więcej pytań, "które mogą ukazać tragedię w Smoleńsku w innym świetle". "Przez wzgląd na śmierć i żałobę tylko nieliczni otwarcie stawiają te pytania, lecz one zajmują prawie wszystkich Polaków: Jak mogło dojść do katastrofy? Czy można było jej uniknąć? I dlaczego Lech Kaczyński na czele dużej delegacji jeszcze musiał jechać do Katynia, skoro już trzy dni wcześniej odbyły się tam rosyjsko-polskie uroczystości?" - pisze bawarski dziennik.
Z kolei "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że po tragedii doszło do w Polsce "pośmiertnego pojednania". "Po katastrofie w Smoleńsku w Polsce powtarza się zjawisko, które wystąpiło już dwa lata temu po śmierci papieża Jana Pawła II. Po stracie postaci utożsamianej z ojcem kraj ten został porwany przez falę braterstwa. Teraz po tragicznej śmierci prezydenta Kaczyńskiego głos zabierają jeden po drugim dawni jego przeciwnicy i wrogowie, by prosić o pośmiertne pojednanie" - pisze "FAZ".
W odrębnym artykule gazeta ocenia, że "nadchodzące tygodnie pokażą, czy tragedia ze Smoleńska zostawi głębokie ślady nie tylko w Polsce, ale też w Rosji". Jak dodaje, taką nadzieję mają ci, którzy żądają rozliczeń zbrodni Stalina i z oburzeniem patrzą na ślimaczący się proces rehabilitacji ofiar represji.
PAP