Na krakowskim rynku rozległy się oklaski, kiedy na telebimach pokazano w zbliżeniu trumny Lecha i Marii Kaczyńskich. Przebieg uroczystości pogrzebowych śledziły tam dziesiątki tysięcy osób z polskimi flagami przybranymi czarnym kirem i ze sztandarami „Solidarności”. Tym, co odróżniało ich od ludzi oddających hołd parze prezydenckiej w Warszawie, było widoczne poparcie dla Lecha Kaczyńskiego – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Niektóre osoby trzymały transparenty Prawa i Sprawiedliwości z napisami „Zawsze Cię kochaliśmy", inni mieli plakietki z tekstem „Lech Kaczyński – mój prezydent”. Zgodnie twierdzili, że gdyby nie wydarzyła się tragedia w Smoleńsku, w tegorocznych wyborach oddaliby głos na Lecha Kaczyńskiego – tak samo, jak przed pięcioma laty. Kiedy uformował się kondukt żałobny, aplauz stał się głośniejszy i podniosły się okrzyki: „Dziękujemy!”
Po zakończeniu żałoby narodowej nastąpi zapewne kres jedności, która panowała w Polsce od momentu katastrofy prezydenckiego samolotu – twierdzi niemiecki dziennik. Kontrowersje wokół pochówku na Wawelu, uznawanego przez wiele osób za niegodne miejsce spoczynku niepopularnego za życia prezydenta, były tylko pierwszym zaburzeniem tej żałobnej harmonii. Gazety nadal publikują artykuły, w których zapewniają o wciąż trwającej zgodzie i wyrażają nadzieję na złagodzenie partyjnych sporów, politycy zaś powstrzymują się na razie od wypowiedzi na temat przyszłości Polski. Wielu z nich tragedia dotknęła osobiście.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski oraz premier Donald Tusk podkreślili w swoich przemowach w Warszawie, że pod Smoleńskiem zginęły osoby reprezentujące bardzo różne poglądy polityczne. Komorowski dodał, iż w przyszłości spory zapewne nie ucichną, gdyż leżą one w naturze człowieka i są sensem demokracji – jeśli jednak będą to rzeczowe dyskusje na temat przyszłej Polski, to dzięki nim zostanie oddany hołd ofiarom katastrofy. Zaznaczył także, że w politycznym przeciwniku należy zawsze widzieć człowieka.
W polskich gazetach wybuchł jednak na nowo konflikt pomiędzy narodowo-konserwatywną prawicą a konserwatywnymi liberałami – pisze „FAZ". Zwolennicy PiS-u twierdzą, iż oponenci zmarłego prezydenta starają się jeszcze bardziej wypromować na narodowej tragedii i tym samym posłać w zapomnienie jego rzeczywistą polityczną spuściznę. Jarosław Marek Rymkiewicz napisał o nich w „Rzeczpospolitej” – „Nie macie prawa iść za trumną”. Jego zdaniem, osoby szkalujące niegdyś Lecha Kaczyńskiego powinny na zawsze zniknąć z polskiej polityki. To radykalny pogląd na sytuację, ale Rymkiewicz nie jest w nim osamotniony.
Polityczne kontrasty stają się teraz tak samo wyraźne jak szok w pierwszych dniach po katastrofie w Smoleńsku. Wokół tego wydarzenia zaczęły krążyć też teorie spiskowe. Wczoraj, przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, Jan Pospieszalski nakłaniał ludzi do wypowiedzi na ich temat. Tak to jest, kiedy sąsiedzi chcą naszego nieszczęścia: teraz nie mamy nikogo, kto nami pokieruje – dały się słyszeć głosy. Zdaniem niektórych osób, brak publicznych dyskusji na temat zamachu jako przyczyny tragedii jasno wskazuje na to, że coś jest przed nimi ukrywane. Dlaczego w sobotę od razu zaczęto mówić o pojednaniu z Rosją? Czy Lech Kaczyński stał mu na przeszkodzie?
Polska wraca powoli do normalności – zauważa dalej niemiecki dziennik. Uroczystości pogrzebowe w Warszawie i Krakowie były punktem kulminacyjnym i jednocześnie ostatnim aktem żałoby. „Frankfurter Allgemeine Zeitung" opisuje warszawską codzienność i budzącą się w stolicy wiosnę – tylko Śródmieście pozostaje nadal epicentrum zbiorowego smutku.
Jak długo potrwa to uczucie zjednoczenia, które w ostatnich dniach wiodło Polaków przed Pałac Prezydencki? – pyta „FAZ". Każdy życzył sobie wówczas, aby zapanowało już na zawsze. Ale ileż można apelować o zgodę i patriotyzm, zanim nawoływania zaczną brzmieć pusto lub fałszywie?
Liczne absencje zaproszonych na pogrzeb głów państw były najważniejszym tematem niedzielnych komentarzy w polskich mediach. W tym tygodniu główne miejsce wśród doniesień zajmą już te dotyczące kampanii prezydenckiej. Nikt jednak nie wie, jak ma ona wyglądać. Wiadomo tylko, że z Krakowskiego Przedmieścia znikną wkrótce kolejki ludzi składających kwiaty i zapalających znicze, a z powierzchni ulicy trzeba będzie zdrapać wosk.
MB
Po zakończeniu żałoby narodowej nastąpi zapewne kres jedności, która panowała w Polsce od momentu katastrofy prezydenckiego samolotu – twierdzi niemiecki dziennik. Kontrowersje wokół pochówku na Wawelu, uznawanego przez wiele osób za niegodne miejsce spoczynku niepopularnego za życia prezydenta, były tylko pierwszym zaburzeniem tej żałobnej harmonii. Gazety nadal publikują artykuły, w których zapewniają o wciąż trwającej zgodzie i wyrażają nadzieję na złagodzenie partyjnych sporów, politycy zaś powstrzymują się na razie od wypowiedzi na temat przyszłości Polski. Wielu z nich tragedia dotknęła osobiście.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski oraz premier Donald Tusk podkreślili w swoich przemowach w Warszawie, że pod Smoleńskiem zginęły osoby reprezentujące bardzo różne poglądy polityczne. Komorowski dodał, iż w przyszłości spory zapewne nie ucichną, gdyż leżą one w naturze człowieka i są sensem demokracji – jeśli jednak będą to rzeczowe dyskusje na temat przyszłej Polski, to dzięki nim zostanie oddany hołd ofiarom katastrofy. Zaznaczył także, że w politycznym przeciwniku należy zawsze widzieć człowieka.
W polskich gazetach wybuchł jednak na nowo konflikt pomiędzy narodowo-konserwatywną prawicą a konserwatywnymi liberałami – pisze „FAZ". Zwolennicy PiS-u twierdzą, iż oponenci zmarłego prezydenta starają się jeszcze bardziej wypromować na narodowej tragedii i tym samym posłać w zapomnienie jego rzeczywistą polityczną spuściznę. Jarosław Marek Rymkiewicz napisał o nich w „Rzeczpospolitej” – „Nie macie prawa iść za trumną”. Jego zdaniem, osoby szkalujące niegdyś Lecha Kaczyńskiego powinny na zawsze zniknąć z polskiej polityki. To radykalny pogląd na sytuację, ale Rymkiewicz nie jest w nim osamotniony.
Polityczne kontrasty stają się teraz tak samo wyraźne jak szok w pierwszych dniach po katastrofie w Smoleńsku. Wokół tego wydarzenia zaczęły krążyć też teorie spiskowe. Wczoraj, przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, Jan Pospieszalski nakłaniał ludzi do wypowiedzi na ich temat. Tak to jest, kiedy sąsiedzi chcą naszego nieszczęścia: teraz nie mamy nikogo, kto nami pokieruje – dały się słyszeć głosy. Zdaniem niektórych osób, brak publicznych dyskusji na temat zamachu jako przyczyny tragedii jasno wskazuje na to, że coś jest przed nimi ukrywane. Dlaczego w sobotę od razu zaczęto mówić o pojednaniu z Rosją? Czy Lech Kaczyński stał mu na przeszkodzie?
Polska wraca powoli do normalności – zauważa dalej niemiecki dziennik. Uroczystości pogrzebowe w Warszawie i Krakowie były punktem kulminacyjnym i jednocześnie ostatnim aktem żałoby. „Frankfurter Allgemeine Zeitung" opisuje warszawską codzienność i budzącą się w stolicy wiosnę – tylko Śródmieście pozostaje nadal epicentrum zbiorowego smutku.
Jak długo potrwa to uczucie zjednoczenia, które w ostatnich dniach wiodło Polaków przed Pałac Prezydencki? – pyta „FAZ". Każdy życzył sobie wówczas, aby zapanowało już na zawsze. Ale ileż można apelować o zgodę i patriotyzm, zanim nawoływania zaczną brzmieć pusto lub fałszywie?
Liczne absencje zaproszonych na pogrzeb głów państw były najważniejszym tematem niedzielnych komentarzy w polskich mediach. W tym tygodniu główne miejsce wśród doniesień zajmą już te dotyczące kampanii prezydenckiej. Nikt jednak nie wie, jak ma ona wyglądać. Wiadomo tylko, że z Krakowskiego Przedmieścia znikną wkrótce kolejki ludzi składających kwiaty i zapalających znicze, a z powierzchni ulicy trzeba będzie zdrapać wosk.
MB