Nie trzeba łudzić się, że po katastrofie pod Smoleńskiem "między Polakami a Rosjanami wszystko będzie świetnie", ale nie ma też "moralnego usprawiedliwienia dla powrotu do otwartej konfrontacji" - pisze w "International Herald Tribune" Wiktor Jerofiejew.
Znany rosyjski pisarz ocenia, że "jest mało prawdopodobne, byśmy wkrótce zbliżyli się politycznie". Wskazuje jednak, że po katastrofie Polacy i Rosjanie "jakby odzyskali wzrok i dostrzegli siebie wzajemnie jako ludzi zdolnych do cierpienia i współczucia".
W artykule "Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Katynia" Jerofiejew przypomina, co dzieliło i łączyło Rosjan i Polaków po II wojnie światowej, wylicza źródła wzajemnych animozji i sympatii. "Największym symbolem naszych podziałów był Katyń" - pisze, zauważając, że podczas gdy "każdy Polak wiedział o Katyniu, Rosjanie mieli o nim tylko mgliste wyobrażenie; dla Polaków było to wydarzenie na apokaliptyczną skalę, dla nas - kolejna wojenna tragedia". Ze względu na tę różnicę "rosyjska skrucha była zawsze dla Polaków zbyt mała, a polskie żądania - zbyt wielkie dla rosyjskich władz" - wskazuje.
W ostatnim czasie nastąpił jednak, zdaniem pisarza, przełom, kiedy - jak pisze - "premierzy Rosji i Polski Władimir Putin i Donald Tusk uklękli razem upamiętniając ofiary terroru państwa stalinowskiego". Przemówienie Lecha Kaczyńskiego, z którym jechał do Smoleńska, miało pojednawczy charakter - podkreśla.
Zauważa, że choć "jesteśmy sąsiadami", to "geograficzna bliskość tworzy potencjał dla wzajemnej irytacji", a przy tym Polacy i Rosjanie "wciąż nie znają się dobrze". Zwłaszcza "młodzież rosyjska nie zna Polski prawie w ogóle, albo tylko wyrywkowo". Przy tym, "państwo rosyjskie jest w chaosie. Jego liderzy albo wykazują imperialne sentymenty, co nie podoba się Polakom, albo mówią o potrzebie skłonienia się bliżej ku Europie". Dodaje pod adresem współczesnej Rosji: "Kołyszemy się tak silnie, że nie możemy zrozumieć nawet samych siebie".
"Jestem przekonany, że po poruszającym przejawie pomocy ze strony rosyjskich władz po katastrofie lotniczej, po współczuciu okazanym przez wielu Rosjan, którzy składali wieńce przy ambasadzie polskiej w Moskwie, nie ma moralnego usprawiedliwienia dla powrotu do otwartej konfrontacji".
"Polacy zwrócili się ku Moskwie i ku własnemu miłemu zaskoczeniu zobaczyli ludzką twarz" - pisze Jerofiejew. Ocenia to jako "szansę, że Katyń odejdzie z godnością w przeszłość i stanie się historią" i dodaje, że" stracenie tej szansy byłoby rzeczą nie do wybaczenia". W przyszłości Katyń mógłby "stać się również świętym miejscem dla nowej generacji Rosjan" i zyskać "nowe znaczenie - naszego wspólnego żalu" - wyraża nadzieję pisarz.
PAP, im
W artykule "Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Katynia" Jerofiejew przypomina, co dzieliło i łączyło Rosjan i Polaków po II wojnie światowej, wylicza źródła wzajemnych animozji i sympatii. "Największym symbolem naszych podziałów był Katyń" - pisze, zauważając, że podczas gdy "każdy Polak wiedział o Katyniu, Rosjanie mieli o nim tylko mgliste wyobrażenie; dla Polaków było to wydarzenie na apokaliptyczną skalę, dla nas - kolejna wojenna tragedia". Ze względu na tę różnicę "rosyjska skrucha była zawsze dla Polaków zbyt mała, a polskie żądania - zbyt wielkie dla rosyjskich władz" - wskazuje.
W ostatnim czasie nastąpił jednak, zdaniem pisarza, przełom, kiedy - jak pisze - "premierzy Rosji i Polski Władimir Putin i Donald Tusk uklękli razem upamiętniając ofiary terroru państwa stalinowskiego". Przemówienie Lecha Kaczyńskiego, z którym jechał do Smoleńska, miało pojednawczy charakter - podkreśla.
Zauważa, że choć "jesteśmy sąsiadami", to "geograficzna bliskość tworzy potencjał dla wzajemnej irytacji", a przy tym Polacy i Rosjanie "wciąż nie znają się dobrze". Zwłaszcza "młodzież rosyjska nie zna Polski prawie w ogóle, albo tylko wyrywkowo". Przy tym, "państwo rosyjskie jest w chaosie. Jego liderzy albo wykazują imperialne sentymenty, co nie podoba się Polakom, albo mówią o potrzebie skłonienia się bliżej ku Europie". Dodaje pod adresem współczesnej Rosji: "Kołyszemy się tak silnie, że nie możemy zrozumieć nawet samych siebie".
"Jestem przekonany, że po poruszającym przejawie pomocy ze strony rosyjskich władz po katastrofie lotniczej, po współczuciu okazanym przez wielu Rosjan, którzy składali wieńce przy ambasadzie polskiej w Moskwie, nie ma moralnego usprawiedliwienia dla powrotu do otwartej konfrontacji".
"Polacy zwrócili się ku Moskwie i ku własnemu miłemu zaskoczeniu zobaczyli ludzką twarz" - pisze Jerofiejew. Ocenia to jako "szansę, że Katyń odejdzie z godnością w przeszłość i stanie się historią" i dodaje, że" stracenie tej szansy byłoby rzeczą nie do wybaczenia". W przyszłości Katyń mógłby "stać się również świętym miejscem dla nowej generacji Rosjan" i zyskać "nowe znaczenie - naszego wspólnego żalu" - wyraża nadzieję pisarz.
PAP, im