UE pomoże Grekom, co do tego nie ma już wątpliwości. Ale co zyska Europa dzięki tej miliardowej pożyczce, od której Grecja będzie płacić o połowę niższe odsetki niż wynoszą rynkowe stawki? - pyta niemiecki dziennik „Der Tagesspiegel”
Jeśli Unia pomoże Grecji, to kolejne zadłużone kraje zaczną prosić o pieniądze – od kilku tygodni argumentowała Angela Merkel. Chętnych na pewno by nie zabrakło. Zanim pojawiła się mowa o pożyczce, niemiecka kanclerz oraz inni europejscy politycy raz po raz uspokajali, chwalili lub ganili Greków, próbując uchronić ich przed nieufnością rynków i spekulacjami. Czasami przynosiło to pożądane efekty, ale tym razem premier Jeorios Papandreou poddał się ostatecznie i zwrócił się do UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pakiet pomocy finansowej.
Po tym, jak Europejski Urząd Statystyczny podał nowe dane dotyczące greckiego zadłużenia, okazało się, że wzrosło ono o kolejne dwa miliardy euro. Rynki finansowe natychmiast zareagowały na tę informację – stopa oprocentowania obligacji rządowych wzrosła do 11 proc. Długi doprowadziły Grecję na skraj bankructwa i zagrażają całej strefie euro – komentuje „Der Tagesspiegel".
W ostatnich latach unijny pieniądz nie sprawiał problemów: kurs euro był stabilniejszy od kursu dolara i jena, stopa inflacji w strefie euro utrzymywała się na niskim poziomie, a ponieważ spekulanci nie byli w stanie atakować waluty poszczególnych krajów UE, ich gospodarki były zabezpieczone. Jak widać w przypadku Grecji, nie gwarantowało to jednak stabilności budżetów.
Kreatywna księgowość pozwoliła ukryć Grekom rzeczywiste rozmiary ich deficytu – informuje niemiecki dziennik. W przeciwnym razie Grecja nie byłaby w stanie spełnić wymagań unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu. Ponadto limit zadłużenia po wprowadzeniu euro, wynoszący 3 proc. PKB, został przekroczony 43 razy. Takie chwyty stosowały jednak prawie wszystkie kraje członkowskie UE, dlatego nikt nie mówił o nich otwarcie – aż problemy Grecji okazały się poważniejsze niż przewidywano.
Przedstawiciele UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego negocjują obecnie w Atenach warunki standardowego programu oszczędności: obniżenie emerytur wraz z podwyższeniem wieku emerytalnego, deregulację, zmniejszoną ochronę pracowników przed zwolnieniami, likwidację części stanowisk w sektorze rządowym oraz podwyżki podatków. Poziom jakości życia w Grecji niewątpliwie się obniży, zaś według statystyk trzy czwarte Greków spodziewa się dodatkowych problemów w społeczeństwie. Z oszczędnościami też nie można przesadzić – ostrzega „Der Tagesspiegel". Grecja musi uważać, aby nie wpędzić się w recesję.
Traktat z Maastricht zakazuje pomocy finansowej dla zadłużonych członków UE, z kolei Traktat Lizboński dopuszcza wszystkie środki służące utrzymaniu wspólnoty gospodarczej i walutowej. Jeśli pomoc ze strony państw członkowskich nie uratuje Greków, pozostaje im tylko wystąpienie ze strefy euro.
MB
Po tym, jak Europejski Urząd Statystyczny podał nowe dane dotyczące greckiego zadłużenia, okazało się, że wzrosło ono o kolejne dwa miliardy euro. Rynki finansowe natychmiast zareagowały na tę informację – stopa oprocentowania obligacji rządowych wzrosła do 11 proc. Długi doprowadziły Grecję na skraj bankructwa i zagrażają całej strefie euro – komentuje „Der Tagesspiegel".
W ostatnich latach unijny pieniądz nie sprawiał problemów: kurs euro był stabilniejszy od kursu dolara i jena, stopa inflacji w strefie euro utrzymywała się na niskim poziomie, a ponieważ spekulanci nie byli w stanie atakować waluty poszczególnych krajów UE, ich gospodarki były zabezpieczone. Jak widać w przypadku Grecji, nie gwarantowało to jednak stabilności budżetów.
Kreatywna księgowość pozwoliła ukryć Grekom rzeczywiste rozmiary ich deficytu – informuje niemiecki dziennik. W przeciwnym razie Grecja nie byłaby w stanie spełnić wymagań unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu. Ponadto limit zadłużenia po wprowadzeniu euro, wynoszący 3 proc. PKB, został przekroczony 43 razy. Takie chwyty stosowały jednak prawie wszystkie kraje członkowskie UE, dlatego nikt nie mówił o nich otwarcie – aż problemy Grecji okazały się poważniejsze niż przewidywano.
Przedstawiciele UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego negocjują obecnie w Atenach warunki standardowego programu oszczędności: obniżenie emerytur wraz z podwyższeniem wieku emerytalnego, deregulację, zmniejszoną ochronę pracowników przed zwolnieniami, likwidację części stanowisk w sektorze rządowym oraz podwyżki podatków. Poziom jakości życia w Grecji niewątpliwie się obniży, zaś według statystyk trzy czwarte Greków spodziewa się dodatkowych problemów w społeczeństwie. Z oszczędnościami też nie można przesadzić – ostrzega „Der Tagesspiegel". Grecja musi uważać, aby nie wpędzić się w recesję.
Traktat z Maastricht zakazuje pomocy finansowej dla zadłużonych członków UE, z kolei Traktat Lizboński dopuszcza wszystkie środki służące utrzymaniu wspólnoty gospodarczej i walutowej. Jeśli pomoc ze strony państw członkowskich nie uratuje Greków, pozostaje im tylko wystąpienie ze strefy euro.
MB