"Wyobrażam go sobie zamkniętego i nadzorowanego w willi w Szwajcarii, gdzie próbuje pracować, i wiem dobrze, że nie jest w stanie tego robić. Człowiek w stanie oskarżenia pozostaje bez przerwy w więzieniu" - pisze Kundera. Zaznacza, że nie chce się odnosić do prawnego aspektu całej afery, kierując się w swojej obronie reżysera dobrem "kultury europejskiej". "Wierny tej kulturze, odmawiam bycia ślepym na absurdalność sytuacji Polańskiego, prześladowanego za czyn, który zdarzył się 33 lata temu i który dawno mu wybaczyli wszyscy aktorzy tego dramatu; przedłużenie procesu nie przyniesie nikomu, ale to nikomu, niczego dobrego" - podkreśla Kundera. "Jeśli Europa jest Europą, jeśli jest jeszcze spadkobierczynią swojej własnej kultury, to nie będzie mogła w milczeniu znosić absurdalności tej okrutnej pantomimy, która rozgrywa się w szwajcarskiej willi" - kończy swój artykuł pisarz.
81-letni Kundera od połowy lat 70. mieszka we Francji, a ojczyznę odwiedza sporadycznie. Rzadko też udziela wypowiedzi dla prasy. W 2008 roku Kundera został oskarżony przez część czeskich historyków o to, że w latach 50. jako student współpracował z komunistyczną bezpieką i doniósł na jednego z kolegów. Sam pisarz nazwał raport kłamstwem, a wsparł go inny czeski historyk literatury Zdeniek Peszat. Mimo wątpliwości wokół zasadności tych oskarżeń, zaszkodziły one reputacji sędziwego pisarza.
PAP