Pył z islandzkiego wulkanu, który na kilka dni sparaliżował lotniska w całej Europie, pokrzyżował plany wielu turystom. Opóźnione lub odwołane loty spowodowały wiele kłopotów, zwłaszcza tym, przebywającym za granicą. Zdarzało się, że tamtejsi rezydenci "znikali", a polscy urlopowicze dzwonili po pomoc do organizatorów - biur podróży w kraju.
Polska Izba Turystyki twierdzi, że touroperatorzy dobrze poradzili sobie z sytuacją, wywołaną przez pył wulkaniczny. "Wszyscy klienci byli otoczeni opieką, a koszty ich przedłużonego pobytu zostały pokryte przez przedsiębiorstwa turystyczne, choć przepisy nie nakładają na nie tego obowiązku" - napisał w komunikacie prezes PIT Jan Korsak.
Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie wpłynęły na razie skargi. W Europejskim Centrum Konsumenckim złożono ich zaledwie kilka. Sytuacja może się jednak zmienić, bo klient najpierw składa reklamację w biurze podróży i dopiero, w razie jej nieuwzględnienia, interweniuje w innych instytucjach.
Zdania na temat tego, czy biuro powinno czy tylko może opłacić dłuższy pobyt swoich klientów w przypadku siły wyższej, są jednak podzielone. Ustawa o usługach turystycznych mówi o tym, że biuro ma obowiązek opieki, ale kwestią sporną jest, co kryje się pod pojęciem tej opieki - kończy "Metro".PAP, mm