Kilka dni po Światowym Dniu Walki z Homofobią, francuskie stowarzyszenie SOS homophobie przedstawia wyniki swojego raportu. Wskazuje on, że Internet jest „nowym miejscem ekspresji skierowanej przeciwko homoseksualistom”. Trzeba dodać: najbardziej popularnym miejscem.
Już w raporcie z 2009 roku podkreślano, że akty homofobii związane z Internetem będą coraz powszechniejsze. Tegoroczne wyniki potwierdzają prognozy. 16 proc. różnego rodzaju działań przeciwko homoseksualistom wydarzyło w sieci – to najczęstsze miejsce dyskryminacji. Na drugą pozycje spada miejsce pracy z 14 proc. zgłoszonych przypadków.
SOS homophobie zwraca uwagę, na fakt, że z szykanowaniem gejów i lesbijek można się spotkać na najróżniejszych stronach internetowych. Nie dziwi fakt, że często są to organizacje inspirowane religijnie i te, związane ze skrajną prawicą. Przeważnie w homoseksualistów godzą nie same teksty, ale komentarze pod nimi zawarte.
Coraz większa liczba forów internetowych i innych miejsc gdzie można się wypowiedzieć anonimowo, ale także kolejne portale społecznościowe dały wolność słowom internautów. Facebook, znany z generalnie niezłej atmosfery, która panuje na profilach użytkowników, nie jest wykluczony z niechlubnej stawki stron, gdzie atakuje się homoseksualistów. Raport przytacza przypadek chłopaka, który dwukrotnie skarżył użytkowników portalu. – Znalazłem grupy, które namawiały do odcinania rąk homoseksualistom czy organizujące spotkania homofobów gotowych do ataku – mówi Nicolas Canut. Ze względu na brak reakcji ze strony moderatora, młody Francuz poszedł do sądu. Bezprecedensowy fakt: sąd przyjął skargę. Cały czas trwa dochodzenie prowadzone przez specjalną jednostkę zajmującą się cyberprzestępczością. Jednak dalej na Facebooku można znaleźć grupy antygejowskie.
Dla SOS homophobie wzrost zgłoszeń ze strony internautów jest związany z anonimowością, którą daje siedzenie przed komputerem. – Jakiekolwiek dochodzenie praw jest niezwykle czasochłonne i skomplikowane, tym bardziej, że wiele stron jest zarejestrowanych za granicą – można przeczytać w raporcie organizacji. Mimo to, od 2009 roku organizacja wspiera osoby, które poczuły się obrażone w sieci. Obrażający mają się czego bać, przepisy przewidują kary nawet do roku więzienia i 45 tys. euro grzywny.
PP
SOS homophobie zwraca uwagę, na fakt, że z szykanowaniem gejów i lesbijek można się spotkać na najróżniejszych stronach internetowych. Nie dziwi fakt, że często są to organizacje inspirowane religijnie i te, związane ze skrajną prawicą. Przeważnie w homoseksualistów godzą nie same teksty, ale komentarze pod nimi zawarte.
Coraz większa liczba forów internetowych i innych miejsc gdzie można się wypowiedzieć anonimowo, ale także kolejne portale społecznościowe dały wolność słowom internautów. Facebook, znany z generalnie niezłej atmosfery, która panuje na profilach użytkowników, nie jest wykluczony z niechlubnej stawki stron, gdzie atakuje się homoseksualistów. Raport przytacza przypadek chłopaka, który dwukrotnie skarżył użytkowników portalu. – Znalazłem grupy, które namawiały do odcinania rąk homoseksualistom czy organizujące spotkania homofobów gotowych do ataku – mówi Nicolas Canut. Ze względu na brak reakcji ze strony moderatora, młody Francuz poszedł do sądu. Bezprecedensowy fakt: sąd przyjął skargę. Cały czas trwa dochodzenie prowadzone przez specjalną jednostkę zajmującą się cyberprzestępczością. Jednak dalej na Facebooku można znaleźć grupy antygejowskie.
Dla SOS homophobie wzrost zgłoszeń ze strony internautów jest związany z anonimowością, którą daje siedzenie przed komputerem. – Jakiekolwiek dochodzenie praw jest niezwykle czasochłonne i skomplikowane, tym bardziej, że wiele stron jest zarejestrowanych za granicą – można przeczytać w raporcie organizacji. Mimo to, od 2009 roku organizacja wspiera osoby, które poczuły się obrażone w sieci. Obrażający mają się czego bać, przepisy przewidują kary nawet do roku więzienia i 45 tys. euro grzywny.
PP