Tylko liberalizacja zmodernizuje Rosję

Tylko liberalizacja zmodernizuje Rosję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja otwiera się na Zachód w imię modernizacji, przede wszystkim gospodarczej, ale modernizacja może się nie udać bez politycznej liberalizacji - twierdzi w najnowszym wydaniu tygodnik "The Economist".

"W odróżnieniu od polityki otwartości lansowanej przez Michaiła Gorbaczowa, która była nieodłącznym elementem wewnętrznej liberalizacji, nowe rosyjskie detente nie zakłada żadnych politycznych zmian w Rosji" - zaznacza brytyjski tygodnik. Tym niemniej "Economist" sądzi, iż zmiana w polityce zagranicznej Rosji to coś więcej niż zmiana tonu. Wskazuje na porozumienie o wytyczeniu granicy morskiej z Norwegią, stawianie w stosunkach z Ukrainą na tzw. "miękką siłę" i poprawę stosunków z Polską osiągniętą za cenę przewartościowania historycznej oceny roli Józefa Stalina.

Wyrazem "nowego rosyjskiego pragmatyzmu" w polityce zagranicznej jest przeciek dokumentu rosyjskiego MSZ, którego autorzy argumentują, iż Rosja musi stworzyć sojusze dla modernizacji z najważniejszymi państwami, przyciągać zachodnie technologie i promować interesy rosyjskich korporacji za granicą. Powodem tej zmiany nastawienia zdaniem tygodnika jest to, że dotychczasowy model rządzenia zakładający konsolidowanie władzy dzięki rosnącym cenom ropy naftowej i gazu przestał się sprawdzać w obecnej kondycji rynku surowcowego i globalnego kryzysu finansowego. Po kilku latach nadwyżek budżetowych Rosja musi znów pożyczać pieniądze.

Stąd nowa idea, którą "Economist" charakteryzuje jako "modernizacja dla odnowy gospodarki, ale bez zmian systemu politycznego". "Kreml zdecydował, że obnoszenie się wobec Zachodu ze złym humorem, lub okazywanie mu wojowniczej postawy nie ma sensu" - tłumaczy postawę Kremla brytyjski tygodnik. Rządy UE z jednej strony nie mają iluzji w stosunku do putinowskiej Rosji i są świadome korupcji, nieposzanowania praw własności oraz symbiozy państwa z prywatnymi interesami finansowymi, a z drugiej strony popierają ideę modernizacji.

"Chłonny wschodzący rynek, na którym występuje duży popyt na technologie umożliwiające Rosji odrobienie zaległości jest w interesie zachodnich koncernów. Przyjęcie unijnych standardów utemperowałoby możliwość wprowadzania arbitralnych sankcji handlowych. W rosyjskim sloganie modernizacji wielu dostrzega słabą wprawdzie, ale nie mniej szansę forsowania politycznych zmian" - pisze "Economist" o stanowisku UE. Powrót Rosji do polityki "business as usual" ("interesy jak zwykle") ułatwiło tzw. zresetowanie stosunków Waszyngtonu z Moskwą dokonane z inicjatywy prezydenta Baracka Obamy, które przez władze rosyjskie odbierane jest jako przyznanie się USA do błędów w polityce wobec Rosji i odejście od planów ekspansji NATO, lansowanych przez poprzedniego prezydenta George'a W. Busha.

"Rosyjska polityka zagraniczna pod rządami Władimira Putina zawsze była bardziej defensywna niż ofensywna. Większy wpływ na nią mają zorganizowane finansowe i polityczne interesy niż ideologia lub geopolityka" - cytuje "Economist" szefa ośrodka badawczego Carnegie Centre w Moskwie Dmitrija Trenina. Ryzyko - według tygodnika - polega na tym, iż jeśli z braku liberalizacji modernizacja Rosji nie uda się, to wówczas winą za niepowodzenie zostanie obciążony Zachód.

PAP