"Politycznie rzecz biorąc, powódź nam zaszkodziła. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu, ale niewątpliwie była bezlitośnie wykorzystywana przeciwko rządowi. Kiedy czytam wypowiedzi ówczesnej opozycji, to dochodzę do wniosku, że ta dzisiejsza jest bardzo łagodna" - mówi Leszek Miller - szef MSWiA w czasie powodzi 1997 r. w wywiadzie dla "Polska The Times".
Polityk twierdzi, że nie można oddzielić tak ważnych zdarzeń od polityki, stąd wizyty nie tylko rządzących, ale także kandydatów na prezydenta w miejscach, dotkniętych zalaniem.
Leszek Miller uchyla się od bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, czy reakcja nie była spóźniona. Twierdzi tylko, że po 2000 r. wprowadzono nowoczesne systemy ostrzegania, nie można więc ewentualnie mówić o zaskoczeniu, a tylko o zaniedbaniach lub niekompetencji.
Na pytanie, czy ta powódź może zaszkodzić obecnemu rządowi, pada odpowiedź: "To zależy, co się będzie działo dalej". Czyli, jakie będą działania, gdy woda ustąpi.