Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu walczy o życie dwóch koźlątek, które wyjęto z brzucha sarny topiącej się w wezbranych wodach Sanu - informuje "Dziennik Polski".
Sarna została wyciągnięta z rzeki dzięki przechodniom i Straży Miejskiej. Była bardzo osłabiona. Błyskawicznie zorganizowano transport i w stanie krytycznym dowieziono ją do lecznicy ORZCh.
"Sarna była w stanie zaawansowanej ciąży. Niezbędny okazał się natychmiastowy, trwający półtorej godziny zabieg cesarskiego cięcia. Gdyby sarna nie wpadła do wody, pewne tego samego dnia by urodziła, bo w jej wymionach gromadziło się już mleko" - mówi Radosław Fedaczyński, weterynarz ORZCh.
Dzięki temu mleku młode - samiec i samiczka - przeżyły. Z powodu skrajnego wycieńczenia oraz odniesionych obrażeń sarny nie udało się jednak uratować. Teraz ośrodek walczy o życie koźlątek.
"Sarna była w stanie zaawansowanej ciąży. Niezbędny okazał się natychmiastowy, trwający półtorej godziny zabieg cesarskiego cięcia. Gdyby sarna nie wpadła do wody, pewne tego samego dnia by urodziła, bo w jej wymionach gromadziło się już mleko" - mówi Radosław Fedaczyński, weterynarz ORZCh.
Dzięki temu mleku młode - samiec i samiczka - przeżyły. Z powodu skrajnego wycieńczenia oraz odniesionych obrażeń sarny nie udało się jednak uratować. Teraz ośrodek walczy o życie koźlątek.