Regulacje unijne, mające na celu ułatwianie przemieszczania się w UE, przewidują, że prawa socjalne nabyte w którymś z państw UE, muszą być honorowane w razie wyjazdu z niego.
Jak zastrzega tygodnik, 35 mln euro rocznie to drobny ułamek ogólnej sumy świadczeń wypłacanych przez resort (np. na zasiłki na dzieci przeznacza się 2,5 mld euro rocznie), ale jest to więcej niż oszczędności, nad którymi zastanawia się rząd rozważając redukcję świadczeń dla niepełnych rodzin (ok. 30 mln euro).
Deputowany Fianna Fail Jimmy Devins, który wystąpił z klubu parlamentarnego partii i nie podlega dyscyplinie głosowania, powiedział gazecie, że obecny system nie chroni przed nadużyciami, ponieważ imigrantów, którzy wrócili do siebie, trudno skontrolować.
Devins sądzi, iż należy wprowadzić zmianę polegającą na tym, że po odbiór zasiłków i zapomóg trzeba by się zgłaszać osobiście, a nie otrzymywać je przelewem bankowym.
"Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób imigranci mogliby nadużywać irlandzkiego systemu świadczeń socjalnych, na który uprzednio nie wpadli sami Irlandczycy" - zauważa ze swej strony "Sunday Independent".
Obecne przepisy przewidują, że imigrant, który wyjechał z Irlandii, uprawniony jest do irlandzkiego zasiłku dla bezrobotnych, jeśli pobierał go przez co najmniej cztery tygodnie przed wyjazdem.
Na zasadzie wzajemności Irlandczycy mają prawo do zasiłków socjalnych w innych państwach UE. Jeśli spełniają warunki, to uzyskują je na tych samych zasadach, co miejscowi pracownicy. W praktyce zasiłki, które Irlandczyk mógłby otrzymać np. na Łotwie, są o wiele niższe niż te, które Łotysz może dostać w Irlandii.