W relacji z fabryki Fiat Auto Poland podkreślono, że tamtejsi robotnicy otwarcie mówią, że są lepsi od włoskich kolegów.
- My pracujemy dobrze i nie ulega wątpliwości, że tutaj dużo się pracuje - mówi szefowa zakładowej Solidarności Wanda Stróżyk. Podała też przykład: w zeszłym roku przepracowano w Tychach 39 sobót i osiem niedziel. Zapytana zaś o kolegów z Pomiglaino d'Arco, gdzie w przyszłym roku ma zostać przeniesiona produkcja nowej pandy, odparła: - nie do nas należy ocena, jak pracują inni. - Byłam zaskoczona tabelą, opublikowaną w polskich gazetach. W ciągu roku w Tychach 6 tysięcy zatrudnionych produkuje 600 tysięcy samochodów. W Pomigliano, aby wyprodukować tyle samo aut potrzeba 20 tysięcy robotników - podkreśla. - Te liczby krążą po naszych wydziałach- stwierdziła przedstawicielka Solidarności.
Następnie największa włoska gazeta przytoczyła wypowiedzi robotników z fabryki w Tychach, których zdaniem przeniesienie pandy to "decyzja polityczna". - Na pewno interweniował włoski rząd , a tu nikt nie jest zadowolony, bo nasza fabryka będzie pokrzywdzona - powiedział 31-letni robotnik. Według innego pracownika, Fiat szybko zda sobie sprawę z tego, że popełnił błąd zabierając produkcję nowego modelu do Włoch.
- Jeśli taki jest klimat, zrozumiałe jest dlaczego były premier Jarosław Kaczyński - zauważono - wybrał właśnie Tychy na miejsce swej konferencji prasowej podczas kampanii przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi. Jego wystąpienie gazeta nazwała "małą próbką protekcjonizmu".
Reportaż z zakładu w Tychach to element toczącej się we Włoszech ożywionej dyskusji na temat decyzji koncernu o przeniesieniu produkcji pandy do fabryki w Pomigliano d'Arco od połowy 2011 roku.
We wtorek 22 czerwca odbędzie się tam referendum wśród załogi, liczącej 5200 osób. Pracownicy wypowiedzą się na temat planu strategicznego, przewidującego wielką modernizację i restrukturyzację tego zakładu. Porozumienie z Fiatem podpisały cztery związki zawodowe. Przeciwny mu jest lewicowy związek metalowców Fiom, który jako jedyny nawołuje do oddania głosu na "nie" w referendum. Pozostałe związki, zdecydowana większość polityków i przedsiębiorcy apelują do robotników, by zaakceptowali plan dla ich fabryki.
PP / PAP