W obliczu słabej kampanii Bronisława Komorowskiego, Jarosław Kaczyński zdołał zewrzeć szeregi swoich zwolenników - pisze we wtorek belgijski dziennik "Le Soir" o wynikach pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Podkreśla mały dystans dzielący obu kandydatów.
W obliczu możliwej wygranej Jarosława Kaczyńskiego 4 lipca, "Le Soir" zastanawia się, "czy rzeczywiście do przeszłości należy Polska nacjonalistyczna, bliska ołtarzowi, nieufnie spoglądająca na swoich sąsiadów Rosjan i Niemców".
"Kaczyński nie powiedział ostatniego słowa" - tytułuje liberalny dziennik. Zaś o Komorowskim pisze: "Niewystarczające zwycięstwo".
"Kaczyński pozostaje liczącą się siłą" - podkreśla gazeta. Powtarzając swoje przedwyborcze analizy, że wybory były "konfrontacją dwóch krajów, jeśli nie dwóch cywilizacji", pisze, że "postawiły obu (Kaczyńskiego i Komorowskiego) niemal na równej stopie". Zmniejszenie dystansu przez Kaczyńskiego w porównaniu z przedwyborczymi sondażami tłumaczy powstrzymaniem się od agresywnej kampanii, co wymazało z pamięci części elektoratu jego działania jako premiera. "Prawica nacjonalistyczna i ultrakatolicka zwarły za nim szeregi" - dodaje.
Zdaniem dziennika, to Grzegorz Napieralski odebrał część poparcia Komorowskiemu, a teraz może przyczynić się do zwycięstwa jednego albo drugiego kandydata w drugiej turze. "Ale na razie powstrzymuje się od wskazania, na kogo głosować, podwyższając stawkę (za swoje poparcie)" - pisze "Le Soir". Przyznaje jednak, że według szacunków Komorowski może liczyć z góry na dwie trzecie elektoratu kandydata lewicy./pap/