Doprowadza to do ciągłych konfliktów bywalców nocnych lokali i restauratorów z okolicznymi mieszkańcami. Ci ostatni zasypują władze miejskie coraz większą liczbą skarg przeciw sprawcom nocnych hałasów. Paryżanka Marie, mieszkająca tuż obok baru w paryskiej dzielnicy Marais, mówi "La Croix", że "poniedziałek jest jedynym dniem, gdy nie budzą ją hałasy o godz. 3 w nocy". Jak opowiada gazecie, podpisała już stosowną petycję do władz miejskich, którym zamierza też przekazać własne nagrania wideo, na których rejestruje od dawna nękających ją co noc hałaśliwych "imprezowiczów". Problem nocnych hałasów dotyczy przede wszystkim centrum Paryża, np. okolic placu Bastylii czy Dzielnicy Łacińskiej, czy ruchliwych dzielnic innych miast, np. Lyonu i Strasburga.
Jak podkreśla "La Croix", władze miast nie są w tej sprawie bezczynne. Restauratorom, którzy zezwalają klientom na nadmierne hałasowanie, grozi nawet odebranie licencji i zezwoleń na prowadzenie działalności. Policja karze również mandatami właścicieli lokali, którzy wbrew przepisom zastawiają trotuary swoimi stolikami. Z kolei paryska prefektura zarządziła tego lata kampanię plakatową pod hasłem: - Na tarasie kawiarni i restauracji - szanuj spokój twoich sąsiadów.
Jak można się domyślić, te działania nie podobają się miłośnikom nocnych zabaw. Jesienią ubiegłego roku wystosowali oni do paryskich władz internetową petycję, podpisaną przez wiele tysięcy osób. Krytykują w niej znikanie w stolicy Francji barów i dyskotek i "prawo do ciszy", przez które miasto staje się - ich zdaniem - "europejską stolicą snu".PAP