Jakby tego było mało, Orban chce umieścić swoich ludzi na kluczowych stanowiskach związanych z zarządzaniem gospodarką i finansami. Próbuje zmusić prezesa Narodowego Banku Węgier Andrasa Simora do dymisji i mianował jednego ze swoich zaufanych współpracowników, posła Fideszu Laszlo Domokosa, szefem Państwowego Urzędu Obrachunkowego, chociaż nawet w świetle prawa węgierskiego nie spełnia on warunków bezstronności.
"Czy trzeba posunąć się dalej? I zarzucić Orbanowi chęć ustanowienia państwa fideszowskiego? W całej administracji jego partia wypędza funkcjonariuszy dawnego rządu. Premier ma wierną sobie prasę prywatną, ale zamierza doprowadzić do przyjęcia ustawy o kontroli mediów publicznych. W imię walki ze skrajną prawicą ten chrześcijański konserwatysta bezwstydnie schlebia węgierskiemu nacjonalizmowi" - pisze "Le Monde". Gazeta kończy artykuł redakcyjny pytaniem: "Czy to wszystko jest do przyjęcia u państwa, które w styczniu przejmie przewodnictwo w UE? Trzeba przypomnieć Orbanowi, że Węgry należą do klubu, który ma swoje wymagania".
PAP