Jednocześnie typowym obecnie zjawiskiem jest mafijna działalność w tym sektorze z dala od rodzinnych stron. I tak na przykład klany z Kalabrii, prowadzące na swym terenie między sobą wojnę, łatwo znajdują sojuszników w innych częściach Włoch. Neapolitańska kamorra aktywna jest w stołecznym regionie Lacjum, gdzie opanowała branżę turystyczną w nadmorskich kurortach wraz z trattoriami, pizzeriami i innymi lokalami. Najgłośniejszy był przypadek z Wiecznego Miasta: jak ustalono w śledztwie, do kalabryjskiej 'ndranghety należał ostatnio najsłynniejszy luksusowy lokal na via Veneto - "Cafe de Paris", uwieczniony przez Federico Felliniego w filmie "Dolce vita".
Bossowie upodobali sobie ten sektor przede wszystkim dlatego, wyjaśnia się w raporcie, że pośród restauracyjnych stolików krąży przede wszystkim gotówka - jej przepływu nie można zaś łatwo kontrolować. Dlatego w niektórych miejscach karty kredytowe nie są w ogóle przyjmowane. Innym zjawiskiem "mafijnej gastronomii" są restauracje-widma. To lokale, które nie mają prawie w ogóle klientów, a jednak są zawsze otwarte, pełno w nich personelu i do późna palą się tam światła. To są pralnie, w których remont i urządzenie zainwestowano dochody z przestępstw. Za brudne pieniądze kupowane jest jedzenie, którego nikt nie zjada. Te lokale służą temu, by krążyły przez nie faktury - dodaje "La Repubblica".
Gazeta zauważa też, że w Neapolu dla nikogo nie jest sensacją, że boss komanda egzekucyjnego klanu Casalesi, Giuseppe Setola, przejął znaną "Taverna del Giullare". Tak samo, jak nie dziwi to, że bossowie cosa nostry kupowali najsłynniejsze lokale w Palermo.
PAP