Hellmut Königshaus, niemiecki pełnomocnik ds. wojskowych w Bundestagu, skarży się na fatalny stan wyposażenia żołnierzy Bundeswehry na misji w Afganistanie. Za zaistniałą sytuację wini niemiecką biurokrację i apeluje, by przed przepisami pierwszeństwo miało bezpieczeństwo.
Zdaniem pełnomocnika do spraw wojskowych w Bundestagu, to właśnie problem nadmiernej biurokracji winny jest braków w wyposażeniu niemieckiego wojska biorącego udział w misji w Afganistanie. Pilnie potrzebny na Bliskim Wschodzie sprzęt minerski i pojazdy sanitarne nie mogą zostać zakupione, gdyż nie spełniają warunków dopuszczenia do użytku stawianych w Niemczech.
Niemcom w Afganistanie brakuje m. in. ambulansów na bazie transportera „Dingo" (sufit wewnątrz jest zbyt niski i „istnieje niebezpieczeństwo, że lekarz uderzy się w głowę”), amunicji używanej zarówno do ćwiczeń, jak i do walk (G36 używane przez Niemców w Afganistanie mają wysokie zużycie amunicji), a nawet mebli. Te ostatnie wysłano zbyt późno, transport trwa miesiąc, a żołnierze do czasu ich dostarczenia nadal spać będą w niechronionych namiotach.
Okazuje się ponadto, że w niemieckich jednostkach jest także problem z wyżywieniem. Jest ono w ogóle mało zróżnicowane, a żołnierze biorący udział w akcjach poza obozem musieli tygodniami jeść to samo gotowe jedzenie. Königshaus dodaje, że taka sytuacja demotywuje żołnierzy. – Są oni wystawieni także na niebezpieczeństwa, a teraz dodatkowo mają wrażenie, że się ich zaniedbuje - przekonuje.
wrns
Niemcom w Afganistanie brakuje m. in. ambulansów na bazie transportera „Dingo" (sufit wewnątrz jest zbyt niski i „istnieje niebezpieczeństwo, że lekarz uderzy się w głowę”), amunicji używanej zarówno do ćwiczeń, jak i do walk (G36 używane przez Niemców w Afganistanie mają wysokie zużycie amunicji), a nawet mebli. Te ostatnie wysłano zbyt późno, transport trwa miesiąc, a żołnierze do czasu ich dostarczenia nadal spać będą w niechronionych namiotach.
Okazuje się ponadto, że w niemieckich jednostkach jest także problem z wyżywieniem. Jest ono w ogóle mało zróżnicowane, a żołnierze biorący udział w akcjach poza obozem musieli tygodniami jeść to samo gotowe jedzenie. Königshaus dodaje, że taka sytuacja demotywuje żołnierzy. – Są oni wystawieni także na niebezpieczeństwa, a teraz dodatkowo mają wrażenie, że się ich zaniedbuje - przekonuje.
wrns